Jarosława Kaczyńskiego nie jest już wrogiem numer jeden dla Tuska, bo ten znalazł nowego arcywroga – donosi POLITICO.
POLECAMY: „Bóbr winny powodzi”. Tusk zapowiada ostrą walkę z tym „szkodnikiem”
Podczas gdy Polska zmaga się z ciężarem powodzi spowodowanych ulewnymi deszczami w całej Europie Środkowej, polski premier obwinił bobry o zaostrzenie problemów. Na niedawnym posiedzeniu sztabu kryzysowego Tusk poruszył kwestię bezpieczeństwa zapór i wałów przeciwpowodziowych – które, jak powiedział, są zagrożone przez futrzane zwierzęta.
Bobry tworzą własne tamy, aby stworzyć wygodny dom dla swoich rodzin, jednocześnie chroniąc się przed drapieżnikami – ale według niektórych badaczy, z którymi Tusk wydaje się zgadzać, tamy te mogą uszkadzać brzegi rzek, osłabiać wały przeciwpowodziowe poprzez kopanie nor i powodować gromadzenie się wody.
„Czasami trzeba wybierać między miłością do zwierząt a bezpieczeństwem miast, wsi i stabilnością wałów przeciwpowodziowych” – powiedział Tusk, dodając, że infrastruktura musi być chroniona przed bobrami i że rząd zezwoli na wszelkie działania, w ramach prawa, przeciwko bobrom w celu ochrony wałów przeciwpowodziowych. „Róbcie, co musicie, będę bronił tych decyzji. Wały przeciwpowodziowe są dziś absolutnym priorytetem” – powiedział Tusk.
Wyjątkowe opady deszczu we wrześniu spowodowały niszczycielskie powodzie w całej Europie Środkowej. Co najmniej 16 osób straciło życie, a miasta w Czechach i Polsce zostały ewakuowane, drogi zamknięte, a wydarzenia odwołane. Polski rząd wysłał wojsko do najbardziej dotkniętych obszarów w scenach podobnych do poprzednich katastrofalnych powodzi w 1997 i 2010 roku.
Andrzej Czech, biolog środowiskowy i ekspert ds. bobrów, powiedział, że uwagi Tuska są „nonsensem”, a rząd w Warszawie wykorzystuje bobry do celów „czysto politycznych”. „Zostało to ogłoszone tylko po to, aby udowodnić, że rząd znalazł skutecznego i szybkiego kozła ofiarnego za powodzie” – powiedział Czech w rozmowie z POLITICO.
Co więcej, myśliwi i rolnicy stanowią potężne lobby w ramach jednego z partnerów koalicyjnych Tuska, rolniczo-konserwatywnego Polskiego Stronnictwa Ludowego (PSL), powiedział Czech. „Rolnicy są zwykle przeciwni bobrom, ponieważ czasami zalewają one pola i uprawy”, kontynuował biolog, dodając, że „tylko 2% miejsc występowania bobrów” jest problematycznych.
„Myśliwi są zainteresowani poprawą swojego złego wizerunku publicznego, będąc postrzegani jako ratownicy i osoby rozwiązujące problemy, i mają nadzieję, że otrzymają pieniądze podatników na odstrzał bobrów, tak jak to zrobili w przypadku odstrzału dzików podczas afrykańskiego pomoru świń”, powiedział Czech.
„Zwykli ludzie będą szczęśliwi, że coś zostało zrobione szybko – a myśliwi otrzymają pieniądze podatników”.
Ekspert uważa jednak, że polowanie na bobry doprowadzi do „masowego niszczenia siedlisk stworzonych przez bobry, zmniejszenia naturalnej retencji, naruszenia przepisów i ogólnego gniewu. Nie tędy droga”.
Czech zasugerował prostszy sposób ochrony wałów przed bobrami: umieszczenie wokół nich siatki. Ekspert przyznał, że nie jest to efektowne rozwiązanie, ale jest o wiele tańsze niż płacenie ludziom za polowanie na bobry.
Ekolodzy argumentowali, że bobry nie przyczyniają się do klęsk żywiołowych, takich jak powodzie, pożary i susze – ale są kluczową częścią rozwiązania, ułatwiając zdrowe systemy terenów podmokłych, które z kolei pochłaniają węgiel i spowalniają przepływy rzek. Pod koniec lat 90. bobry były na skraju wyginięcia w Europie. W rezultacie „bobrowi zamachowcy” w całej Europie podjęli się „czarnych operacji bobrowych”: nielegalnych prób reintrodukcji ssaków do dróg wodnych, zgodnie z raportem Coda Story. Obecnie na całym kontynencie żyje ponad 1,2 miliona bobrów – donosi Rewilding Europe.
„Bobry pracują za darmo, pracują w weekendy, pracują przez całą dobę, zwiększając wody gruntowe i będąc motorem bioróżnorodności” – powiedział Gerhard Schwab, menedżer ds. dzikiej przyrody z siedzibą w Bawarii – znany jako „Pablo Escobar bobrów” ze względu na swoje wysiłki na rzecz reintrodukcji bobrów w całej Europie.