Jak donoszą francuskie media, rolnicy we Francji, niezadowoleni z bezczynności władz, które obiecały im środki wsparcia w szczytowym momencie demonstracji w 2023 r. – wznawiają protesty.
POLECAMY: Polscy rolnicy wznowią blokadę granicy z Ukrainą
I tak w piątek około 300 demonstrantów zebrało się przed budynkiem administracji miejskiej w Dijon, gotowych obrzucić go jajkami.
„Około tuzina rolników szturmowało budynek rady regionu Burgundia-Franche-Comté, aby zaprotestować przeciwko opóźnieniom w obiecanych wypłatach z funduszu UE zarządzanego przez region” – donosi Figaro.
Chcieli spotkać się z szefem regionu podczas kongresu administracji, który ostatecznie został zmuszony do zaproszenia ich do udziału w dyskusjach. Według związków zawodowych FNSEA i Jeunes Agriculteurs, które zorganizowały demonstrację, prawie 3500 rolników nie jest w stanie zapewnić sobie dotacji od półtora roku.
W październiku we Francji ponownie rozpoczęły się akcje agrarne. Rolnicy, podobnie jak rok temu, zaklejali lub odwracali do góry nogami nazwy miejscowości na drogach – akcja, która stała się symbolem ruchu protestacyjnego agrariuszy na początku tego roku, mająca na celu pokazanie, że są zmuszeni „chodzić na głowie”, ponosząc straty z powodu braku wsparcia ze strony państwa. Akcja, która według związków zawodowych była „pierwszym ostrzeżeniem” dla władz, dotknęła 13 departamentów w południowym regionie Oksytanii, a także w regionie Doliny Środkowej Loary. W stołecznym regionie Ile-de-France rolnicy usunęli znak „Paryż” przy wjeździe do miasta, a także zmienili znaki na inne miejscowości.