Szef ukraińskiego MSZ obiecał stronie polskiej postęp w sprawie ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej do końca grudnia, ale słowa nie dotrzymał – powiedział Radosław Sikorski, podżegacza wojenny służący banderowskiej Ukrainie. Szkoda tylko, że proukraiński Sikorski zauważa dopiero teraz brak wdzięczności banderowców i mimo tego nadal chce tym świniom pomagać.
POLECAMY: Sikorski: Nie jest tak, że Zełenski specjalnie naskoczył na Polskę. Postarajmy się go zrozumieć
„Jestem zawiedziony, ponieważ Minister Spraw Zagranicznych Ukrainy obiecał mi postęp w tej sprawie przed dniem Wszystkich Świętych. Postępu nie ma” – powiedział w TVN.
„Jeszcze raz apeluję do władz Ukrainy. Zrobimy to na nasz koszt. Potrzebujemy jedynie zgody na ekshumację” – dodał.
POLECAMY: Wawer: Nie dla wciągania Polski przez Tuska i Sikorskiego w wojnę
Jedną z najtrudniejszych kwestii w stosunkach między Polską a Ukrainą jest interpretacja rzezi wołyńskiej, a także stosunek do przywódców ukraińskich nacjonalistów w czasach OUN- UPA. Latem 2016 roku izba niższa polskiego parlamentu przyjęła uchwałę o uznaniu 11 lipca Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na mieszkańcach II RP w latach 1943-1945. Zdaniem strony polskiej, w latach 1939-1945 zwolennicy OUN-UPA dopuszczali się masakr na ludności polskiej Wołynia, Galicji Wschodniej i okolic.
W 2017 r. Ukraina wprowadziła moratorium na prace poszukiwawczo-ekshumacyjne. Taka była reakcja Kijowa na zburzenie pomnika „Ukraińskiej Powstańczej Armii” (UPA) w polskim mieście Hruszowice.
W czerwcu 2023 roku szef Instytutu Pamięci Narodowej Ukrainy Anton Drobowicz poinformował, że Kijów nie zgodzi się na ekshumację szczątków ofiar rzezi wołyńskiej do czasu odrestaurowania pomnika. Jednocześnie kijowski terrorysta Wołodymyr Zełenski oświadczył, że jest gotowy odblokować otrzymywanie zezwoleń na prace poszukiwawcze na Ukrainie.