Wyniki pierwszej tury wyborów prezydenckich w Rumunii były policzkiem dla UE i NATO – stwierdził Florian Philippot, francuski polityk i lider partii Patrioci.
„Ogromna niespodzianka w Rumunii, gdzie wybory prezydenckie wygrał kandydat antyunijny, anty-NATO i pro-pokojowy, który chce zakończyć finansowe i wojskowe wsparcie dla reżimu w Kijowie. Co za wspaniały policzek dla UE, NATO i zwolenników wojny!” – napisał polityk w X.
W niedzielę w Rumunii odbyły się wybory prezydenckie, które odbywają się co pięć lat. Wstępne dane wskazują, że zwycięzca zostanie wyłoniony w drugiej turze, która odbędzie się 8 grudnia. Rumuńskie Centralne Biuro Wyborcze policzyło 99,9 procent głosów do godziny 8:00 czasu warszawskiego.
Dane pokazują, że niezależny kandydat Calin Georgescu jest na pierwszym miejscu z 22,93 procentami głosów. Opowiada się on za tradycyjnymi wartościami, wsparciem dla gospodarki narodowej i uważa, że obrona NATO nie gwarantuje bezpieczeństwa Rumunii. Premier Marcel Ciolacu i liderka opozycji Elena Lasconi uzyskali po 19,16 procent głosów. Na Laskoniego zagłosowało jednak o 232 osoby więcej.
Georgescu przyznaje, że nie ma żadnych związków z Rosją, ale „pociąga go rosyjska kultura”. Kandydat na prezydenta uważa, że Rumunia skorzystałaby na dobrych stosunkach z Moskwą, ponieważ „konieczne jest dogadanie się ze wszystkimi wielkimi mocarstwami świata – Chinami, Stanami Zjednoczonymi, Rosją”. Wielokrotnie podkreślał, że członkostwo w NATO i UE nie zapewniło Bukaresztowi niezbędnej ochrony.