We wrześniu 2024 roku Danuta Pogroszewska, pacjentka szpitala psychiatrycznego w Choroszczy, uległa tragicznemu wypadkowi, który zakończył się jej śmiercią. Sprawa wzbudziła ogromne kontrowersje, zwłaszcza że szpital nie poinformował o zdarzeniu policji, a prokuratura nie podjęła odpowiednich działań. Co tak naprawdę wydarzyło się w szpitalu i dlaczego doszło do tak poważnych zaniedbań?

Niepokojące okoliczności wypadku

Danuta Pogroszewska, która leczyła się psychiatrycznie po śmierci jednego z synów, trafiła do szpitala w Choroszczy we wrześniu 2024 roku. Kilka dni później, w niejasnych okolicznościach, doszło do tragicznego wypadku. Szpital poinformował rodzinę, że kobieta doznała jedynie lekkich potłuczeń i trafiła na oddział ortopedyczny. Prawda była jednak znacznie bardziej wstrząsająca.

7 września 2024 roku pani Danuta wypadła z okna szpitalnego, doznając urazu wielonarządowego, w tym złamań kręgosłupa, miednicy, żeber i mostka. Została przewieziona do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku, gdzie jej stan był krytyczny. Jej syn, Marcin Sokół, zgłosił sprawę policji, która była zaskoczona brakiem informacji ze strony szpitala.

  • Policjanci byli w szoku, że oni nie wiedzą nic o tym wypadku, że pacjent wypada z okna. Jeden z policjantów mówi: Ty słyszałeś, że Danuta Pogroszewska wypadła z okna w Choroszczy w szpitalu i my nic o tym nie wiemy? To była reakcja policjantów – wspomina Marcin Sokół.

Zaniedbania szpitala i prokuratury

Na wniosek syna o całym zdarzeniu została poinformowana prokuratura. Szpital tłumaczył, że nie ma obowiązku powiadamiania policji, jeśli pacjentka nadal żyje. Jednak zdaniem adwokat medycznej Karoliny Seidel, takie postępowanie jest niedopuszczalne.

  • To jest sytuacja skandaliczna. Każdy szpital ma procedury, które musi znać. Nie może takiej sytuacji, gdy nie zawiadamia się w takich wypadkach organów ścigania – tłumaczy Karolina Seidel.

6 stycznia 2025 roku Danuta Pogroszewska zmarła w wyniku poniesionych obrażeń. Co gorsza, nie została przeprowadzona sekcja zwłok przed kremacją. Prokuratura tłumaczyła, że nie wiedziała o zgonie pacjentki, a syn miał usłyszeć, że równie dobrze sam mógł powiadomić prokuraturę o śmierci matki.

Niejasności i brak odpowiedzi

Z zeznań świadków wynika, że tuż przed wypadkiem doszło do szarpaniny między panią Danutą a pielęgniarką. Rodzina do dziś nie otrzymała odpowiedzi, dlaczego okno w szpitalu nie było zamknięte na klucz.

  • Co tak naprawdę wydarzyło się w szpitalu w Choroszczy? Dlaczego szpital nie poinformował odpowiednich organów ścigania o tym zdarzeniu? – pyta reporter Lech Dawidowicz, który bada sprawę wraz z zespołem ekspertów w programie „Państwo w Państwie”.

Podsumowanie

Sprawa Danuty Pogroszewskiej to przykład poważnych zaniedbań ze strony szpitala i prokuratury. Brak odpowiednich procedur, nieinformowanie organów ścigania oraz brak sekcji zwłok budzą wątpliwości co do przejrzystości i odpowiedzialności instytucji publicznych. Czy można było uniknąć tej tragedii? Na to pytanie odpowiedź przyniosą dopiero szczegółowe śledztwo i analiza ekspertów.

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w dziedzinie ekonomii oraz działań społecznych, doświadczony publicysta i pisarz. Pierwsze artykuły opublikował w 1999 roku publikacjami dla międzynarodowych wydawców. Współpracując z czołowymi światowymi redakcjami.

Napisz Komentarz

Exit mobile version