Rosyjska Rada do Spraw Międzynarodowych nazwała stratę wartego 750 milionów dolarów krążownika rakietowego Moskwa „nieznaczną”. Uważają, że „niewiele się to zmienia” dla Federacji Rosyjskiej.
Wasilij Kaszyn, ekspert rady i dyrektor Centrum Kompleksowych Studiów Europejskich i Międzynarodowych, powiedział to w wywiadzie dla rosyjskich mediów. „Jeżeli załodze udało się uratować, to utrata tego statku to tylko strata prestiżu, w praktyce dla Rosji niewiele się to zmienia” – powiedział.
Według Kaszyna teoretycznie „Moskwa” była potężnym statkiem, ale „długo i głęboko” przestarzałym. Miał słabą obronę powietrzną i „praktycznie niemożliwe było wykorzystanie” jej w wojnie z Ukrainą, ponieważ pociski manewrujące z krążownika nie mogły trafić w cele naziemne.
Rosyjski ekspert dodał, że to samo dotyczy innych starych krążowników projektu 1164 – Marszałek Ustinow i Wariag, a także jedynego lotniskowca Federacji Rosyjskiej admirała Kuzniecowa i dużych okrętów przeciw okrętom podwodnym projektu 1155.
Kaszyn powiedział również, że rosyjska armia może nadal używać ciężkich krążowników rakietowych Projektu 1144 po „głębokiej” modernizacji, ale „reszta musi zostać usunięta”.
The New York Times napisał, że zniszczony krążownik Moskwa może odegrać kluczową rolę w ataku na Odessę. Zdaniem ekspertów wrak statku był dla Rosjan nie tylko symboliczną i bolesną stratą, ale ma też praktyczne konsekwencje w prowadzeniu wojny z Ukrainą.
Przypomnijmy, „Moskwa” została uderzona 13 kwietnia dwoma pociskami „Neptun” wojska ukraińskiego. Rosyjskie Ministerstwo Obrony mówi, że na statku wybuchł pożar i zatonął „w sztormie”.