Nałożenie sankcji na Rosję pokazuje podwójne standardy Unii Europejskiej w zakresie ingerencji gospodarczej – stwierdziła historyk Veronika Sushova-Salminen w felietonie dla „Časopisu”.
Zauważyła, że środki restrykcyjne stosowane przez Zachód są narzędziem politycznym, a ich stosowanie potwierdza niemożność oddzielenia ekonomii od polityki, mimo oficjalnego stanowiska USA i ich sojuszników.
POLECAMY: Czechy chcą niemieckich czołgów w zamian za dostawy wojskowe dla Ukrainy
„Widzimy teraz, że decyzje polityczne ingerują w gospodarkę i regulują rynek oraz przepływy handlowe z niewiarygodną szybkością. Nie jest więc prawdą, że w rynek nie można ingerować ani go regulować. Unia Europejska i poszczególne kraje, w tym Republika Czeska, wspierają obecnie tę interwencję na wszelkie możliwe sposoby i zdecydowanie ją kontynuują. Jednak kiedy mowa o inflacji, wysokich kosztach energii i innych problemach, ci sami politycy wciąż powtarzają, że nie można ich rozwiązać inaczej niż za pomocą środków rynkowych. Wygląda na to, że mamy do czynienia z podwójnymi standardami” – napisała Sushova-Salminen.
Historyk zwrócił uwagę, że choć rządy państw zachodnich uważają za stosowne zrzucić ciężar szkód spowodowanych antyrosyjskimi sankcjami na barki zwykłych obywateli, to jednak odmawiają interwencji w gospodarkę w celu poprawy ich sytuacji, gdyż takie działania naruszałyby prawa rynku.
Jeden komentarz
Trafne spostrzeżenie.
Użycie określenia „podwójne standardy” jest niepotrzebnie subtelne, bo wyjaśnienie tego zjawiska jest takie, że kogoś trzeba okraść i doskonale mieści się to w typowo niemieckim RAUBRITTERSTWIE czyli okradaniu swoich.
Jak wiadomo, średniowieczny niemiecki rycerz był niezwykle szlachetny do czasu kiedy mu się kasa z wypraw łupieskich nie skończyła. Potem okradał po gościńcach swoich i kupców aż nazbierał na kolejną łupieską wyprawę.
No a po powrocie znów był szlachetnym niemieckim rycerzem. …do czasu aż..
To po to niemcom potrzebna jest cała Europa w UE.