UE chce ogłosić embargo na rosyjską ropę. Zachód obawia się, że handel energią zapewnia Moskwie stabilność finansową w obliczu surowych sankcji. Tymczasem Niemcy już teraz odczuwają skutki wysokich cen gazu – zaleca się im branie mniejszej liczby pryszniców i częstsze wyłączanie ogrzewania. Pojawia się nowy problem: niedobory benzyny na wschodzie.

Niemcy, podobnie jak inne kraje zachodnie, doświadczyły gwałtownego wzrostu cen energii zaraz po nałożeniu sankcji. Pod koniec marca największy koncern energetyczny, E.ON, przestał kupować gaz od rosyjskich firm, ponieważ postawił na dostawy z Norwegii, które zaspokajają jedną trzecią niemieckiego zapotrzebowania na błękitne paliwo. Jednak według premiera Jonasa Gahra Støre, Oslo nie ma rezerw, które mogłyby pokryć ten deficyt.

Gaz ziemny dostarczany jest do Niemiec głównie rurociągami Gassco – obecnie ich przepustowość jest prawie pełna. Aby przewieźć więcej, należy zwiększyć przepustowość. Jest to długi i kosztowny proces.

Próbowaliśmy negocjować z Katarem w sprawie skroplonego gazu ziemnego (LNG) – bezskutecznie. Eksport z tego kraju trafia przede wszystkim do Chin, gdzie płaci się więcej. Kanclerz Olaf Scholz przyznał: Europa nie może z dnia na dzień skończyć z zależnością energetyczną od Rosji. Zagrożone byłyby setki tysięcy miejsc pracy, a całe branże stanęłyby na krawędzi przetrwania.

ZOBACZ: Niemcy i Katar nie mogą porozumieć się w sprawie dostaw LNG – donoszą media

Sankcje nie mogą uderzyć w UE mocniej niż w Moskwę – ostrzegł Berlin. Ale tak właśnie się stało. Wszystko zdrożało: transport, ogrzewanie, produkcja. W marcu inflacja skoczyła do 7,3%, najwyższego poziomu od 40 lat. W porównaniu z ubiegłym rokiem koszty energii wzrosły o 70 procent w przypadku przedsiębiorstw i o około 20 procent w przypadku innych zasobów.

Wszystko to miało oczywiście wpływ na konsumentów. Wzrosły ceny nie tylko gazu, ale także benzyny, energii elektrycznej, żywności i mebli.

POLECAMY: Spiegel: Niemcy nie mogą mieć gwarancji ciepła w swoich domach następnej zimy

Według słów Roberta Habecka szefa Ministerstwa Gospodarki, kraj stoi w obliczu „nowego ubóstwa”: prawie co siódmy Niemiec boryka się z problemami finansowymi.
Jednak ludziom proponuje się kilka sposobów radzenia sobie z problemami – na przykład oszczędzanie mydła i wody.

„Na przykład, kazali im mniej ogrzewać mieszkania, rzadziej chodzić do sauny, rzadziej brać prysznic. W ten sposób staniemy się bardziej niezależni od rosyjskich dostaw energii – całej tej brudnej ropy i gazu. Właśnie takie rozwiązanie proponuje niemiecki minister gospodarki Robert Habek” – czytamy w „Bildzie”.

Szykuje się embargo na ropę. Stali przedstawiciele państw UE obiecują, że kiedyś ją wprowadzą, ale nie mogą nic uzgodnić. Szósty pakiet sankcji ogłoszony przez Komisję Europejską przewiduje stopniową odmowę importu rosyjskiej ropy – z opóźnieniem dla Węgier, Słowacji, Czech i Bułgarii. Umowa wymaga, aby wszyscy członkowie związku byli za jej przyjęciem.

Zgodnie z planem, zakaz transportu rosyjskiej ropy przez europejskie firmy żeglugowe powinien wejść w życie miesiąc po jego przyjęciu. Ubezpieczenie takich przesyłek również podlegałoby ograniczeniom.

ZOBACZ: Niemcy oburzeni z powodu rady oszczędzania energii „na złość Rosji”

Grecja, Malta i Cypr zakwestionowały jednak możliwość wprowadzenia tego zakazu, argumentując, że środek ten pomoże jedynie konkurentom z UE.

Stanie w kolejce po benzynę

Niemcy zdają sobie sprawę z konsekwencji już wprowadzonych sankcji i ostrzegają przed nowymi, pochopnymi posunięciami. „Komu to naprawdę szkodzi? Istnieje globalne zapotrzebowanie na węgiel kamienny, ropę naftową i gaz” – powiedział agencji DPA Michael Kretschmer, premier niemieckiego landu Saksonia. Jego zdaniem nierosyjskie zakupy energii spowodują deficyt.

„Decyzja ta spowoduje kolejny skok cen oleju napędowego i paliw, a ropa z Norwegii czy USA jest droższa od rosyjskiej. Ponadto konieczna będzie gruntowna zmiana infrastruktury” – zauważa gazeta „Junge Welt”.

Szef Ministerstwa Gospodarki, Habek, ostrzegł, że embargo na ropę z Rosji może doprowadzić do niedoborów benzyny – zwłaszcza we wschodnich Niemczech. Region jest uzależniony od rafinerii w Schwedt – dostarcza ona 90% całej benzyny, parafiny i oleju napędowego do Berlina i Brandenburgii. Firma przetwarza jednak tylko rosyjską ropę naftową i jest w 54,17% własnością Rosniefti.

Ludność przygotowuje się na najgorsze. Według sondażu opublikowanego przez kanał n-tv, tylko dziesięć procent respondentów uważa, że embargo na ropę zmusi Rosję do zmiany polityki. A 75% obawia się, że z powodu zakazu benzyna i olej napędowy znikną z niemieckich stacji benzynowych.

Wstrzymanie importu oznaczałoby, że ropa stałaby się jeszcze bardziej deficytowa. Jest to bezpośrednia droga do kolejnego wzrostu cen wszystkiego: ogrzewania, żywności, tekstyliów, tworzyw sztucznych, kosmetyków.

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w dziedzinie ekonomii oraz działań społecznych, doświadczony publicysta i pisarz. Pierwsze artykuły opublikował w 1999 roku publikacjami dla międzynarodowych wydawców. Współpracując z czołowymi światowymi redakcjami.

Napisz Komentarz

Exit mobile version