Nie żyje Andrzej I., handlarz bronią, który miał w czasie pandemii dostarczyć respiratory. Według informacji przekazanych przez tvn24, policja już wystąpiła do prokuratury o odwołanie poszukiwań.
— Dysponujemy niepotwierdzoną informacją o śmierci Andrzeja I. Z tego względu podjęto działania służące urzędowemu stwierdzeniu tej okoliczności — powiedział prokurator Karol Blajerski, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Lublinie, która w marcu tego roku wystawiła list gończy za Andrzejem I.
Według stacji ta niepotwierdzona informacja to akt zgonu wystawiony w Albanii, jednak ciało dotąd nie zostało przetransportowane do Polski. Informacje na ten temat zbierała i weryfikowała także policja, która jest odpowiedzialna za poszukiwania osób ściganych listem gończym.
Wiadomo, że Andrzej I. wyjechał z kraju 9 grudnia 2020 r. Kilka dni wcześniej wystawił fakturę za dostawę respiratorów KGHM, która opiewała na kwotę kilkunastu milionów złotych.
O co chodzi w aferze z respiratorami?
Firma E&K w 2020 r. podpisała z MZ umowę na dostawę respiratorów, jednak nie wywiązała się w całości kontraktu – dostarczyła 200 sztuk respiratorów z zamówionych 1200 maszyn. W związku z niedotrzymaniem terminu dostaw sprzętu, który miał trafić do MZ w kwietniu i w maju, resort odstąpił od umowy. Na firmę nałożono kary umowne w wysokości 10 proc. wartości niezrealizowanego zamówienia, a za opóźnienie w dostawie w wysokości 0,2 proc. wartości dostawy za każdy dzień zwłoki. Ministerstwo na tej transakcji miało stracić około 50 milionów złotych.
Firma E&K należąca do Andrzeja I. umowę zrealizowała częściowo, nie dostarczając na czas całego sprzętu. Od jej pozostałej części odstąpiono, żądając jednocześnie zwrotu części przedpłaty wraz z odsetkami i karami umownymi. Chodziło o kwotę 69 mln zł.
Jak się później okazało, spółka E&K, która jest producentem motolotni i organizatorem lotów w trudno dostępne rejony świata, nawet nie skontaktowała się z producentami respiratorów, których sprzęt miała dostarczyć.