Nic nie wskazuje na to, żeby Unia Europejska planowała wypłacić Polsce pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy – wskazuje serwis „Politco”. W reżimowym obozie władzy pojawiają się głosy, aby zrezygnować z unijnych środków.

Po zlikwidowaniu Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego środki z Krajowego Planu Odbudowy dla Polski będą odblokowane – zapewniała w czerwcu szef Komisji Europejskiej, Ursula von der Leyen. Bruksela z czasem zmieniła zdanie. Ustawa prezydenta Andrzeja Dudy już nie spełnia jej oczekiwań.

– Z punktu widzenia pana prezydenta sprawa jest doprowadzona do końca i zamknięta. Nie będzie żadnych nowych projektów – mówi szef gabinetu prezydenta, Paweł Szrot.

Serwis „Politico” twierdzi, że Warszawa nie chce iść na ustępstwa. Komisja Europejska oczekuje od Polski wypełnienia kolejnych tzw. kamieni milowych. Dotyczą przede wszystkim systemu powoływania i dyscyplinowania sędziów. W praktyce oznacza to reformę KRS i przywrócenie do orzekania zawieszonych sędziów.

Opozycja twierdzi, że to partia rządząca jest odpowiedzialna za brak środków z KPO.

– Działanie przeciwko temu – a Polska potrzebuje tych pieniędzy w sposób dramatyczny – jest działaniem przeciwko polskiej racji stanu – twierdzi marszałek Senatu, Tomasz Grodzki.

„Politico” podaje, że nie ma szans na wypłatę środków dla Polski. Wśród polityków Prawa i Sprawiedliwości pojawiają się głosy, że z KPO trzeba zrezygnować.

– Oczywiście, każdy gospodarny rząd schyli się po każdy pieniądz, nawet stosunkowo niewielki. Natomiast gdzieś istnieje granica śmieszności, którą przekracza Komisja Europejska, że w odniesieniu do jednego z wielu programów unijnych postanowiła sobie rozpocząć taką grę – zaznacza europoseł PiS, prof. Karol Karski.

Rząd zapewnia, że środki z KPO popłyną do Polski na przełomie grudnia i stycznia. Minister rozwoju, Waldemar Buda, który negocjował z Brukselą Krajowy Plan Odbudowy, twierdzi, że unijne środki są nam niezbędne.

– Zawsze da się żyć oszczędniej, zarabiać mniej. Zawsze tak samo da się pominąć KPO i bez niego funkcjonować. Natomiast jeśli chcemy dynamicznie się rozwijać, jeżeli chcemy utrzymać PKB i być liderami w Europie Środkowo-Wschodniej, to te pieniądze, środki są bardzo potrzebne – tłumaczy Waldemar Buda.

To kolejny przykład, kiedy Bruksela bezpodstawnie atakuje Polskę. W ubiegłym roku Parlament Europejski złożył w TSUE pozew przeciwko Komisji. Powód? Niestosowanie wobec Polski i Węgier mechanizmu „pieniądze za praworządność”, czyli tzw. warunkowości. Według medialnych doniesień pozew został wycofany. Unijni prawnicy uznali, że ma on słabe podstawy prawne.

POLECAMY: PiS potrafi ułożyć budżet na 2023 roku bez kasy z UE na KPO, ale z planem realizacji inwestycji i zgadzającą się kasą

– Nie ma to sensu. To jest niezgodne z prawem, z umowami międzynarodowymi, które podpisała Polska, przystępując do Unii Europejskiej – podkreśla politolog dr Piotr Gawryszczak.

Przed miesiącem w raporcie Komisji Europejskiej o stanie praworządności uznano, że Polska ma problemy z korupcją. Sprawa stała się okazją do podważania prawidłowości wydatkowania pieniędzy unijnych.

– Jak można zapewnić gwarancję i ochronę finansowych interesów europejskich w Polsce i na Węgrzech? – pytała wówczas Maria Udrescu, rumuńska dziennikarz.

– Jeżeli sytuacja nie zostanie uporządkowana, to będziemy korzystać ze wszystkich instrumentów, jakie mamy do dyspozycji, w tym budżetowych – zapowiedział Didier Reynders, komisarz UE ds. sprawiedliwości.

– Logiczne jest, że jeżeli przekazujemy więcej pieniędzy, tym bardziej musimy być uważni, chroniąc środki europejskie – dodała Vera Jourova, wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej.

POLECAMY: Pieniądze z KPO coraz bardziej wątpliwe. PiS jednak nadal rozpowszechnia dezinformację w tym temacie

To otwieranie kolejnego frontu wojny z demokratycznie wybranym polskim rządem – mówił minister sprawiedliwości i Prokurator Generalny, Zbigniew Ziobro.

– Chodzi o szukanie pretekstów, aby atakować polski rząd i blokować środki finansowe, ponieważ chodzi o to, aby Tusk został premierem. O to toczy się gra – zaznaczył Zbigniew Ziobro.

Wykraczanie przez Brukselę poza traktowe kompetencje widzimy coraz częściej. A stąd już prosta droga do sfederalizowania Starego Kontynentu – wskazuje prof. Zdzisław Krasnodębski, europoseł PiS.

– To, co jest najważniejsze – do tego być może potrzeba jakiegoś dodatkowego protokołu – to jest dzisiaj powstrzymanie pełzającego procesu poszerzania kompetencji instytucji unijnych i erozji suwerenności państw członkowskich – podkreśla prof. Zdzisław Krasnodębski.

Prawicowe rządy w państwach europejskich są niewygodne dla wielu unijnych stolic, w tym Paryża i Berlina. Między innymi dlatego kanclerz Niemiec, Olaf Scholz, proponuje likwidację unijnego weta.

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w dziedzinie ekonomii oraz działań społecznych, doświadczony publicysta i pisarz. Pierwsze artykuły opublikował w 1999 roku publikacjami dla międzynarodowych wydawców. Współpracując z czołowymi światowymi redakcjami.

Napisz Komentarz

Exit mobile version