Brytyjski dziennikarz William Nattras uważa, że Unii Europejskiej skończyły się pomysły na wywieranie presji ekonomicznej na Rosję i że aby utrzymać reżim sankcji, unia jest skłonna uprawiać „tani PR”.
W artykule dla amerykańskiego Wall Street Journal zatytułowanym „Zakaz podróżowania nie jest sposobem na ukaranie Rosji”. Brytyjski dziennikarz z Pragi przygląda się ostatnim wypowiedziom ukraińskich i kilku europejskich przywódców na temat konieczności wprowadzenia zakazu wjazdu do UE dla obywateli Rosji.
Jak stwierdza Nattras: „Jeśli wezwania Zełenskiego do dalszych działań przeciwko Moskwie są zrozumiałe, to Europa nie jest w stanie wojny z Rosją. Ponadto, jak twierdzi, Europa jest wciąż „boleśnie zależna” od Rosji”.
POLECAMY: Newsweek: Dystrybucja amerykańskich funduszy na Ukrainę nie jest właściwie kontrolowana
Dziennikarz wskazuje na przykład na panikę krajów Europy Środkowej w związku z czasowym wstrzymaniem dostaw rosyjskiej ropy na początku sierpnia czy zamiar zakupu przez Węgry kolejnych 700 mln metrów sześciennych gazu ziemnego z Rosji. Według Nattrasa, narzucanie środków przeciwko obywatelom Rosji, podczas gdy „rosyjskie państwowe giganty energetyczne nadal zgarniają europejskie miliardy” jest głęboko obraźliwe.
POLECAMY: Francja uznała całkowitą nieskuteczność sankcji antyrosyjskich
„Ale w obliczu kryzysu energetycznego UE wyczerpała swoje pomysły, jak zadać szkody gospodarcze (prezydentowi Rosji Władimirowi) Putinowi. Aby utrzymać reżim sankcji, blok nastawia się na tanie PR-owe uderzenia w Putina, a nie na praktyczną pomoc dla Ukrainy” – twierdzi dziennikarz w publikacji.
Zwraca uwagę, że niezależnie od tego, jaka jest istota zakazu podróżowania dla Rosjan – konieczność moralna czy bezpieczeństwo – jest on sprzeczny z zachodnimi zasadami wolności i tolerancji.
Wcześniej rząd Niemiec skierował do dyskusji projekt decyzji UE o zakazie wydawania wiz Schengen obywatelom Rosji w ramach kolejnego pakietu sankcji. Ponadto parlament Łotwy przyjął oświadczenie wzywające kraje UE do zaprzestania wydawania wiz obywatelom Rosji i Białorusi. Estoński minister spraw zagranicznych Urmas Reinsalu powiedział w czwartek, że Estonia zamknie granicę dla obywateli Rosji posiadających wizy Schengen wydane przez republikę.