Szokujące słowa szefa Państwowej Straży Pożarnej. Generał brygadier Andrzej Bartkowiak przyznał, że gaszenie samochodu elektrycznego może trwać nawet 10 godzin, a zużycie wody może sięgać 10 tys. litrów.

POLECAMY: Elektryki nie wjadą na prom. Pierwszy armator wprowadza taki zakaz

Na antenie RMF FM Bartkowiak był pytany przez Mariusza Piekarskiego, ile trwa gaszenie samochodu elektrycznego.

POLECAMY: Płynące elektryki to koszmar dla strażaków. Ich ugaszenie graniczy z cudem

– To jest bardzo dobre pytanie, bo od 1 godziny do 10 godzin na przykład. Może być nawet od pół godziny, bo to może być szybka akcja, do 10 godzin. Takie są rekordy – odparł.

– Samochody elektryczne spalają się w sposób dość mało kontrolowany – i to nie jest tylko przypadłość w polskiej straży pożarnej, tylko na całym świecie. Nie ma dzisiaj optymalnego rozwiązania na ugaszenie pożaru, rozwiniętego, samochodu elektrycznego – podkreślił.

Dziennikarz chciał zatem wiedzieć, czy rozwój elektromobilności może stanowić problem dla służb ratowniczych, dla straży pożarnej.

– Od dwóch lat mocno, intensywnie się przygotowujemy w Polsce, ćwiczymy, mamy już pragmatykę gaszenia tych pożarów, mamy to wszystko rozpisane, mamy to w programach szkolenia i cały czas się tego uczymy. Wdrożyliśmy kontenery – są na razie dwa, ale wykorzystujemy też kontenery zwykłe – zapewnił szef PSP.

Jak wyjaśnił, „wkładamy samochód, który się pali do kontenera wypełnionego wodą”. – Jeżeli nie mamy takiego (kontenera) na miejscu, to wypożyczamy kontener od służb oczyszczania miasta, wykładamy go folią i wkładamy do środka samochód, tak też można robić – dodał.

Jak mówił, testowane są też „płachty do gaszenia pożarów samochodów, którymi będziemy cały samochód osłaniali, nakrywali tą płachtą i będziemy wtedy próbowali zdławić ten pożar”.

– Czyli przygotowujecie się do tego, że rozwój elektromobilności może spowodować duże problemy na drogach? – pytał prowadzący. – Tak, przygotowujemy się do tego, obserwujemy to – odparł szef PSP.

Dodał, również, że „idziemy ręka w rękę z producentami, bo producentom też zależy, bo jeżeli oni chcą sprzedawać te auta, one muszą być w miarę bezpieczne”. – Im też zależy, żeby auto nie spaliło się do „asfaltu”, tylko żeby coś z niego zostało – wskazał.

Przyznał ponadto, że do ugaszenia samochodu elektrycznego może być potrzebne aż 10 tys. litrów wody.

Diesel bardziej ekologiczny niż auta hybrydowe i elektryczne

Wyniki przeprowadzonego badania okazały się zaskakujące – samochód z silnikiem Diesla, w tym przypadku Skoda Octavia Combi 2.0 TDI, osiągnął lepszy wynik (164 MWh) w porównaniu z pojazdami elektrycznymi (Fiat 500e – 171 MWh) lub hybrydami (Toyota Prius – 167 MWh). Co ciekawe, to nie jednostkowy przypadek. W obrębie tej samej marki – Renault – dwa modele o napędzie spalinowym oraz elektrycznym osiągnęły bardzo podobny rezultat pod kątem generacji gazów cieplarnianych. Clio zużywa w całym cyklu 187 MWh energii, a elektryczne Zoe – 188 MWh.

– Wielu ekspertów zabierało głos w sprawie faktycznej emisyjności samochodów elektrycznych, a w tym momencie mamy twarde, obiektywne dane, które potwierdzają, że przed producentami jeszcze długa droga do bycia eko. Mimo to liczba elektryków i hybryd w Polsce zdecydowanie rośnie – dane naszej firmy pokazują, że w I kwartale 2022 r. ofert samochodów używanych z napędem elektrycznym było o 53% więcej, a hybrydowych o 4% w porównaniu do analogicznego okresu rok wcześniej” – zaznacza Przemysław Gąsiorowski ekspert autobaza.

SC

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w dziedzinie ekonomii. Researcher OSINT z doświadczeniem w międzynarodowych projektach dziennikarskich. Publikuje materiały od ponad 20 lat dla największych wydawnictw.

Napisz Komentarz

Exit mobile version