Antypolski rząd Prawa i Sprawiedliwości kontynuuje walkę z problemami i wprowadza kolejne rozwiązania socjalistyczne, a teraz skupia się na programie mieszkaniowym. Mimo że poprzedni program okazał się nieudany i wciąż trwa, przed wyborami PiS wprowadza gorączkowo nowy program dopłat. Zaskakująco, krytyka pojawiła się nawet ze strony Narodowego Banku Polskiego.

POLECAMY: „Szefowa” neo-KRS odpowiada na list sędziów w obronie sędzi Joanny Knobel

Plan PiS zakłada, że państwo będzie refundować część kosztów kredytów hipotecznych przeznaczonych na zakup lub budowę pierwszego mieszkania lub domu, które można także nabyć na rynku wtórnym. Dodatkowo, będzie można założyć konto mieszkaniowe, które będzie objęte dopłatą od państwa.

Bezpieczny kredyt oprocentowany na poziomie 2% oraz konto mieszkaniowe będą dostępne dla każdej osoby, która nie ukończyła 45 lat, nie ma i nie miała wcześniej swojego mieszkania, domu jednorodzinnego ani spółdzielczego prawa do lokalu mieszkalnego. W przypadku małżeństw lub rodziców co najmniej jednego dziecka, przynajmniej jedna z tych osób musi spełniać warunek wiekowy dotyczący bezpiecznego kredytu oprocentowanego na poziomie 2%.

Mimo że poprzednie działania rządu w zakresie rynku mieszkaniowego nie przyniosły pożądanych rezultatów, obecny rząd zapewnia, że tym razem podejdzie do tego tematu inaczej. W związku z ogłoszeniem kolejnego patologicznego programu nie brakuje głosów krytycznych, a jednym z nich jest nieoczekiwanie krytyka Narodowego Banku Polskiego, któremu przewodzi polityczny nominat z PiS-u, Adam Glapiński.

POLECAMY: Glapiński został uhonorowany tytułem »Dzban Roku 2022«

NBP krytykuje program

Narodowy Bank Polski podkreśla, że nowy program rządu nie rozwiązuje problemu niedoboru mieszkań w Polsce, lecz jedynie zwiększa popyt na nie. W konsekwencji, może to doprowadzić do wzrostu cen mieszkań, co pogorszy dostępność nieruchomości dla osób z niższymi dochodami. Dodatkowo, utworzenie nowego funduszu w Banku Gospodarstwa Krajowego może naruszyć zasady transparentności finansów publicznych i obniżyć wiarygodność Polski w oczach Komisji Europejskiej.

„Rozwiązania proponowane w projekcie ustawy wspierają jedynie stronę popytową na rynku nieruchomości, przez co nie przyczyniłyby się w zauważalny sposób do zwiększenia dostępności mieszkań w Polsce. Ze względu na fakt, że instrument „bezpieczny kredyt 2 proc.” wspierałby jedynie stronę popytową na rynku nieruchomości, jego wprowadzenie oddziaływałoby w kierunku wzrostu cen mieszkań, przyczyniając się do poprawy sytuacji finansowej deweloperów, a także podmiotów gospodarczych, które są obecnie właścicielami wielu mieszkań, w tym osób zamożnych” – napisano w opinii NBP.

„Wyższe ceny mieszkań, ograniczałyby jeszcze bardziej ich ogólną dostępność dla części populacji, która nie byłaby uprawniona do korzystania z tego instrumentu. W ocenie skutków regulacji projektu wskazano, że jednym z oczekiwanych efektów jego wprowadzenia jest utrzymanie wysokiego poziomu nowych inwestycji mieszkaniowych, jednak w ocenie NBP, cel ten można byłoby skuteczniej osiągnąć poprzez działania zmierzające do zwiększenia podaży mieszkań, a nie stymulujące popyt. W szczególności, podejmowane działania powinny koncentrować się na zwiększeniu zasobu mieszkań socjalnych i tanich mieszkań na wynajem” – dodano.

„Ze wsparcia kredytowego oraz dopłat do oszczędzania korzystać mogłyby bowiem wyłącznie osoby o odpowiednio wysokich, stałych dochodach, a więc gospodarstwa domowe, które generują nadwyżki finansowe umożliwiające oszczędzanie i spłatę kredytu. Z kolei gorzej sytuowane osoby – których nie stać na najem mieszkania na rynku i które nie mogłyby uzyskać kredytu (ani nie są w stanie gromadzić oszczędności ze względu na niskie dochody) – nie uzyskałyby poprzez dopłaty do kredytu (i do oszczędzania) wsparcia” – napisano.

„Jednocześnie, poprzez oddziaływanie w kierunku wzrostu popytu na rynku nieruchomości, instrumenty przewidziane w projekcie mogłyby wręcz utrudnić dostęp do mieszkań dla części mniej zamożnych gospodarstw domowych. W ocenie skutków regulacji projektu jest mowa o tym, że wsparcie w spłacie kredytu będzie kierowane do mniej zamożnych, młodych gospodarstw domowych, które dopiero budują swoją pozycję zawodową” – dodano.

Taka teza budzi istotne wątpliwości NBP.

„Po pierwsze wiele niezamożnych gospodarstw domowych nie posiadałoby wystarczającej zdolności kredytowej, aby skorzystać ze wsparcia. Po drugie zamożne gospodarstwa miałyby silny bodziec, by skorzystać z tego wsparcia, pomimo że byłyby w stanie zaciągnąć kredyt na warunkach rynkowych. Bodźcem tym jest duża skala proponowanych dopłat z perspektywy pojedynczego beneficjenta – w ciągu 10 lat mogłaby ona sięgnąć nawet 200 tys. zł” – napisano.

Ryzyko niewłaściwego ukierunkowania wsparcia występuje również, zdaniem NBP, w przypadku proponowanych dopłat do oszczędzania na cele mieszkaniowe w ramach instrumentu „Konto mieszkaniowe”.

„W szczególności beneficjentami tego programu mogą być względnie zamożne rodziny planujące zakup mieszkania dla swoich dorastających dzieci, który zostałby zrealizowany niezależnie od wsparcia państwa. Proponowane w projekcie rozwiązania pozwolą tym rodzinom na skorzystanie z dopłaty ze środków publicznych, która nie przyczyni się do poprawy sytuacji mieszkaniowej ludności. Takie ukierunkowanie wsparcia budzi zastrzeżenia co do jego celowości i efektywności nakładów na realizację programu. Wydatki te – szacowane w OSR na ok. 16 mld zł w horyzoncie 10 lat od wejścia w życie zmian – ponosiłby sektor finansów publicznych, tj. ogół podatników” – wskazuje bank centralny.

W ocenie NBP konstrukcja programu może stanowić negatywny bodziec oddziałujący w kierunku „ograniczenia dzietności i mobilności pracowników na rynku pracy”.

Narodowy Bank Polski stwierdza, że wprowadzenie warunku polegającego na konieczności prowadzenia gospodarstwa domowego w zakupionym w ramach programu mieszkaniu przez 10 lat może negatywnie wpłynąć na zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych niektórych gospodarstw domowych. Z powodu tego warunku, sprzedaż mieszkania w celu jego wymiany na inne, na przykład większe z powodu zmiany potrzeb życiowych związanych z powiększeniem rodziny, lub w innej lokalizacji ze względu na zmianę pracy, oznaczałaby utratę dopłat.

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w dziedzinie ekonomii oraz działań społecznych, doświadczony publicysta i pisarz. Pierwsze artykuły opublikował w 1999 roku publikacjami dla międzynarodowych wydawców. Współpracując z czołowymi światowymi redakcjami.

Napisz Komentarz

Exit mobile version