Załoga jachtu miała 12-godzinny postój w polskim porcie, podczas którego nie załadowano żadnego towaru. Podczas tego czasu jacht był również kontrolowany przez polską Straż Graniczną, zgodnie z najnowszymi ustaleniami polskiego śledztwa – podaje „Rzeczpospolita”.
Prokuratura Krajowa przekazała, że stwierdzenie zawarte w artykule The Wall Street Journal, sugerujące, że Polska jest logistycznym centrum operacji wysadzenia Nord Stream, jest całkowicie fałszywe i nie ma podstaw w dowodach zgromadzonych w śledztwie.
POLECAMY: USA kłady nacisk na Ukrainę, aby nie wysadzały Nord Stream
Czytamy również, że Prokuratura Krajowa prowadzi własne dochodzenie w sprawie wysadzenia bałtyckiego gazociągu Nord Stream i Nord Stream 2 pod koniec września 2022 roku, które służyły do transportu rosyjskiego gazu do Niemiec.
Gazeta donosi, że polscy śledczy nie wykluczają, że jacht „Andromeda” mógł mieć inny cel niż sabotaż i był używany jako środek do przekierowania śledztwa na fałszywy trop.
Według informacji „Rzeczpospolitej”, śledztwo prowadzone przez Pomorski Wydział do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Gdańsku nie potwierdza sensacyjnej teorii niemieckiej strony, że za wybuchem mogła stać załoga jachtu „Andromeda”. Artykuł „WSJ” ujawnił, że jacht pływał wokół miejsc, w których później nastąpiły wybuchy, przy użyciu oktogenu. Jednak prokuratura stwierdziła, że brakuje bezpośrednich dowodów na to.
Z najnowszych ustaleń polskich śledczych, jak podaje dziennik, wynika, że jacht przypłynął do Polski z Wiek, wodnistej wioski na wyspie Rugia w Niemczech, a na jego pokładzie było sześć osób. Jacht cumował w jednym z polskich portów przez 12 godzin, po czym opuścił polskie wody terytorialne.
„Z ustaleń śledztwa wynika, że podczas postoju jachtu w polskim porcie nie dokonywano na jego pokład załadunku żadnych przedmiotów, a załoga jachtu była poddana kontroli przez polską Straż Graniczną” – przekazała 'Rz” PK. Prokuratura Krajowa zaznaczyła też, że „brak jest jakichkolwiek dowodów, które wskazywałyby na udział obywateli polskich w wysadzeniu rurociągu Nord Stream”. Członkowie załogi posiadali bułgarskie paszporty.
Jeden komentarz
Ale ” o co chodzi ? ” przecież w Smoleńsku też było brak ” polskiego śladu”