W Ministerstwie Rolnictwa doszło do awantury, gdy Michał Kołodziejczak i grupa rolników siłą wtargnęli do budynku. Kołodziejczak oświadczył, że grupa ta reprezentuje sześciuset rolników, którzy nie otrzymali wypłat za swoje zbiory kukurydzy.
Dość upokorzeń! Nie mogę patrzeć na tą szarańczę, która dorwała się do polskiego społeczeństwa i żeruje na nim – mówił Michał Kołodziejczak.
Rolnicy sprawnie obezwładnili ochronę na wejściu i dotarli pod gabinet ministra rolnictwa. Wkraczając na salę, gdzie odbywało się jedno ze spotkań, stanowczo zażądali spotkania z ministrem.
– Czujemy się maksymalnie poniżeni – mówi Krzysztof Chmiel, rolnik. – Przyjechaliśmy do ministra, a on nas olał. Tak, jak zmarnował sto dni, tak marnuje nasz czas. Jesteśmy dwa tu dwa tygodnie. Ile czasu zajęłoby mu wyjść do nas i porozmawiać – denerwował się rolnik. – Nie wyszedł, olał nas. Nagrywa jakieś śmieszne tiktoki, które nas poniżają i ośmieszają. Jesteśmy zagubieni w tym co się dzieje. Nie wiemy czy płakać, czy się śmiać. Pan minister się śmieje, tylko nie wiem z czego – dodał.
Na ministerialnych korytarzach rozgorzała awantura między rolnikami a wiceministrem rolnictwa Januszem Kowalskim oraz wiceminister Anną Gembicką. Sytuacja stała się napięta, gdy rolnicy wyrazili swoje niezadowolenie z braku wypłat za kukurydzę, a obaj wiceministrowie próbowali uspokoić sytuację i znaleźć rozwiązanie konfliktu.
Minister nie boi się wychodzić do państwa, jest bardzo odważny i chętnie spotyka się z rolnikami – uspokajała emocje urzędniczka.
Awantura o Tiktoka
– Ma pani rację, jest bardzo odważny – drwili rolnicy – bo gdyby nie był odważny, nie nagrałby takiego tiktoka, który upokarza rolników, ani nie ignorowałby nas przez dwa tygodnie pod ministerstwem.
Pan Telus nie ma się odwagi z nami spotkać? Tu są ludzie z problemami, proszę się nie dziwić emocjom. W tych domach są tragedie – mówili rolnicy. – Nie wyjdziemy stąd dopóki nie porozmawiamy z ministrem!
Urzędnicy szukali ministra po całym budynku. Do zdenerwowanych rolników wyszli wiceministrowie Janusz Kowalski i Anna Gembicka.
roszę nie obrażać pana ministra, on dba o interesy polskie wsi – mówił Janusz Kowalski. – Jest zawsze otwarty na spotkanie. Wiem, że estecie w kampanii wyborczej, ale nie można tak się zachowywać.
Rolnicy od razu przeszli do kontrataku.
Pan od razu mówi o kampanii politycznej. Pan tymi słowami pokazał, że jest to dla was tylko polityka. A dla nas to jest przetrwanie naszych gospodarstw. Pan nie zna powagi sytuacji – denerwowali się rolnicy.
Dzisiaj powinniście państwo być w senacie. Bo dzisiaj tam PO i PSL chce odebrać tam 6 mld polskim rolnikom – krzyczał minister Kowalski. – Z Tuskiem jesteście?
Te słowa dodatkowo rozjuszyły rolników. Emocje sięgały zenitu.
Wysyłacie nas do senatu, bo tam nie macie władzy!! – krzyczeli rolnicy. – Takich mamy ministrów, że nie rozróżniają zbóż? Nie interesują nas pieniądze i dopłaty!
Emocje wzięły górę
Napięcia nie wytrzymał też kredkowy pajac „minister” Janusz Kowalski.
POLECAMY: „Wściekły Kowalski” wtargnął na dwie konferencje PO. Widmo świata za krat wywołuje panikę w PiS-ie
„Cicho bądź!!!” – krzyczał do rolnika.
„Jakie cicho bądź? Hańba!” – krzyczeli rolnicy.
Na ministerialnym korytarzu kipiało od emocji. Krzyczeli zarówno rolnicy, jak i minister Kowalski. Rolnicy podkreślali, że nie chcą dopłat, lecz systemowych rozwiązań, a nie gaszenia pożarów.
POLECAMY: Janusz Kowalski wiceminister rolnictwa poległ na pytaniu o rodzaje zbóż
„Dlaczego Michał Kołodziejczak chce odebrać polskim rolnikom 6 mld zł. Donald Tusk tu Was wysłał?” – krzyczał Kowalski.
„Gdzie jest Telus?” – skandowali rolnicy, przekrzykiwani przez wiceministrów, którzy zarzucali im, że przysłała ich partia opozycyjna. – „Nie chcemy dopłat!”
„Gdyby Lech Kaczyński żył, nigdy by na to nie pozwolił!” – mówił Kołodziejczak. – „On się teraz w grobie przewraca!”
„Dlaczego wspierasz Tuska? Ty walczysz o miejsce na liście PO, Michał!” – pytał co chwilę Kowalski. – „My jesteśmy blisko rolników.”
„Chyba jak jest festyn!” – odkrzykiwali rolnicy.
Demonstracja przerodziła się w regularną pyskówkę polityczną między Michałem Kołodziejczakiem a Januszem Kowalskim. Mężczyźni rzucili się sobie niemal do gardeł.
Minister rolnictwa Robert Telus zamieścił na swoim Twitterze zaproszenie do spotkania.
„Oczekuję na Państwa w sali 49, chodzi Państwu o rozmowę, czy propagandową ustawkę?” – napisał Telus.
Przedstawiciele Agrounii spotkali się z ministrem rolnictwa.
– Ja się cieszę, że na to spotkanie nie przyszliśmy we trójkę, tylko większą grupą – mówił Michał Kołodziejczak – bo teraz widzicie, jak one wyglądają. Jak jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle?
Jak tak można mówić? – dopytywał Telus.
Rolnicy wypomnieli ministrowi ignorancję ostatnich miesięcy.
– W październiku, na komisji rolnictwa śmialiście się, kiedy mówiliśmy o zbożu technicznym. Mówiliście, że to są śladowe ilości. Wy chcecie sadzić ludzi, którzy ujawnili ten proceder? To co zrobicie ze swoimi, którzy zniszczyli polską gospodarkę? Postawicie pod ścianą? – pytali.
Cofnęliście nas do głębokiej komuny, gdzie ludzie boją się mówić co ich boli. Stworzyliście całą siatkę donosicieli. Ludzie się boją – mówili rolnicy.
Minister Kowalski ponowił informację o tym, że po 15 września nie zostaną otworzone granice na zboże z Ukrainy.
Rolnicy podnieśli temat malin.
Oczywiście, że skup nie rozwiązał problemu. Były dwa możliwe rozwiązania – dać dopłaty plantatorom, ale jak sami plantatorzy mówili nie jest to rozwiązanie, bo obniży ceny malin. Drugą opcją była próba stabilizacji cen. I nasza spółka utrzymała tą cenę w granicach 5,50 – 5,60 zł. Ustabilizowaliśmy tą cenę, bo ona już w pewnym momencie była po 3,5 – mówił Telus. – To jest rozwiązanie na przyszłość. Nie chcę być ministrem „dopłata plus”. Chce być ministrem „opłacalność plus”. Do tego potrzebuję mechanizmów.
Spotkanie z ministrem było pełne emocji i prywatnych wycieczek i obelg. Zwłaszcza na linii Michał Kołodziejczak – Janusz Kowalski.
Oczekuję od pana, panie Kołodziejczak jeżeli możemy razem działać w obronie polskiego rolnika to działajmy razem, a nie przeciwko sobie. Śmieje się pan z gaśnicy, ale tak! Ja chcę być tym, który ugasi pożary w polskim rolnictwie. Namawiam państwa do tego, żeby nie robić szopki, tylko rozmawiać, ja jestem otwarty – krzyczał rozemocjonowany minister. – Tu nie chodzi o pieniądze tylko o interes polskiego rolnika. Pomagajcie mi w tym. proszę was o to.
Lider Agrounii upomina się o listę firm, które handlowały zbożem z Ukrainy.
Pod ministerstwem pojawiło się kilkanaście wozów policyjnych. Część funkcjonariuszy jest w samochodach.
Rolnicy zakończyli spotkanie z ministrem.
Od dwóch tygodni minister rolnictwa był głuchy na nasze prośby o spotkanie – mówi Michał Kołodziejczak, lider Agrounii. – Dzisiaj sami przyszliśmy na to spotkanie. Na wejściu spotkaliśmy się z atakiem Janusza Kowalskiego, z oszczerstwami, krzykiem. Nasze spotkanie trwało ponad cztery godziny. W tym czasie nie usłyszeliśmy żadnego merytorycznego sposobu na rozwiązanie problemu. Tylko krzyki, buta i chamstwo, żeby nas poniżyć i wmieszać w grę polityczną.
Lider Agrounii podkreślił, że dla nich ważne jest uzyskanie listy firm, które importowały ukraińskie zboże.
Wiem, czemu on nie chce tego zrobić. To jest grubsza sprawa, która poruszyłaby cała Polską. To pokaże prawdziwe powiązania biznes – polityka. Oni tej listy nie chcą ujawnić, bo to pokaże zwykłym ludziom, że nie ma przypadku w tym, że przez rok pozwalali przywozić syf z Ukrainy, który nazywali zbożem. Oszukały nas nie firmy, ale ludzie na których głosowaliśmy – podsumował Kołodziejczak.
Podczas zwołanej po południu konferencji w sprawie wypowiedzieli się wszyscy wiceministrowie i minister rolnictwa. Nie kryli swojego oburzenia zaistniała sytuacją.
Dzisiaj podczas debaty z Agrounią nie padł żaden merytoryczny postulat z ich strony. Oprócz ataków personalnych nie padł żaden konkretny postulat dotyczący polskiego rolnictwa. Zwracamy się z apelem – jeśli chcecie z nami dyskutować jesteśmy na te rozmowy otwarci. Nie wystarczy tylko i wyłącznie używać inwektyw wobec swoich adwersarzy. Używajmy argumentów – mówił podczas konferencji Rafał Romanowski, wiceminister rolnictwa. – Rolników interesuje to jak zabezpieczyć polski rynek rolny. To są istotne rzeczy. Nie jesteśmy oderwani od rzeczywistości. Reprezentujemy godnie interesy naszych rolników. Jesteśmy jedynym krajem w UE, który zaproponował swoim rolnikom tak wielką pomoc. Dlatego musimy silnie reprezentować polskich rolników na forum europejskim. Jesteśmy gotowi na dialog, ale dialog konstruktywny. Nie mamy czasu na wdawanie się w pyskówki. Nie wystarczy wtargnąć do ministerstwa – dodał.
Równie mocno poruszona sytuacją była Anna Gembicka, która apelowała o spokojną, merytoryczną dyskusję.
Wielokrotnie pokazywaliśmy, że jesteśmy otwarcie na dialog. Wysłuchujemy głosów organizacji, związków, rolników i staramy się wychodzić im naprzeciw. Nie możemy pozwolić, aby jedna osoba deprecjonowała zasługi rolników, którzy do tej pory walczyli i rozmawiali z nami. Nie można o nich mówić, jak pan Kołodziejczak – te plugawe związki.
Dzisiaj widzieliśmy przede wszystkim krzyki. Lider Agrounii nie chciał słuchać naszych odpowiedzi na pytania. Trzeba się zastanowić o co chodzi – o dobro rolników, czy promowanie swojej partii. Staramy się, żeby z tą sytuacją wywołaną wojną sobie poradzić, ale nie zrobimy tego awanturą – apelowała.
W podobnym tonie wypowiadał się Krzysztof Ciecióra który w ministerstwie rolnictwa jest podsekretarzem stanu.
Ta dzisiejsza agresja lidera Agrounii pokazuje jego bezradność. Wypłaciliśmy konkretne pieniądze na pomoc dla polskich rolników. Jest to rekordowe wsparcie. Doprowadziliśmy do zatrzymania importu zboża i innych produktów rolnych, odbywa się tylko tranzyt. Wszystkie postulaty, które zostały wypracowane przy okrągłym stole zostały spełnione. Dzisiaj Michał Kołodziejczak okazał się jałowy. Nie było żadnych argumentów merytorycznych, a jedynie personalne wycieczki, wulgaryzmy. Nie dajcie się nakręcać przez ludzi, którzy starają się na plecach rolników zrobić politykę – denerwował się polityk.
Zarówno minister rolnictwa, Robert Telus, jak i Krzysztof Ciecióra podkreślali, że dzisiejsze wtargnięcie Agrounii do ministerstwa mocno pokrzyżowało plan pracy ministrów i grup roboczych.
Dzisiaj przez to wtargnięcie musieliśmy odwołać bardzo ważne spotkanie z ministrem Ukrainy, które miało doprowadzić do odblokowania eksportu polskiego drobiu. Dzisiaj to Michał Kołodziejczak bezpośrednio ponosi odpowiedzialność za wielomilionowe straty, jakie w związku z blokada eksportu ponosi polska branża drobiarska. Rachunek można wystawić temu właśnie panu. Apeluję o powściągnięcie emocji. Nie pozwólmy, by na tych emocjach rozgrywać rolników – dodał Ciecióra.
Mniej powściągliwy w swoich ocenach był minister Janusz Kowalski, który dzisiaj, obok Michała Kołodziejczaka, stał się głównym bohaterem przepychanki w ministerstwie. Obaj panowie nie skąpili sobie personalnych przytyków i oszczerstw. Wiceminister skupił się jednak na dzisiejszych obradach senackiej komisji.
Dziś rano na senackiej komisji budżetu opozycyjni senatorowie wbili nóź w plecy polskim rolnikom. Chcą zabrać polskim rolnikom 6,5 mld zł. Dzisiaj do budynku, w którym minister rolnictwa z premierem ogłaszali, że nie pozwolimy na import po 15 września wtargnęła Agrounia. Zapytaliśmy Michała Kołodziejczaka, czy będzie popierał, czy krytykował dzisiejsze zachowanie senatorów. Nie skrytykował zachowania senatorów Koalicji Obywatelskiej. Być może będzie chciał startować do Sejmu z list PO – zastanawiał się polityk. – My jako zjednoczona prawica twardo stoimy murem za interesami polskiej wsi. Interesy polskiej wsi powinny być wyłączone spod polityki. Ubolewam, że przez Michała Kołodziejczaka minister rolnictwa został zmuszony do przełożenia ważnych rozmów, które pozwoliłyby otworzyć ukraiński rynek na polski drób. Oczekujemy, że opozycja będzie wspierała nas w działaniach, a nie kopała pod nami dołki. Dzisiaj potrzebujemy ponadpolitycznego wsparcia. Nie ma zgody na działania opozycji przeciwko rolnikom, na wbijanie im noża w plecy i zabieranie pieniędzy na dopłaty. My spotykamy się ze wszystkimi, rozmawiamy. Dzisiaj dzwonili do nas rolnicy, pytali kiedy będą kolejne transze wsparcia. A dzisiaj te 6,5 mld złotych opozycja chce polskim rolnikom odebrać – denerwował się.
Napięcie w ministerstwie z pewnością było na najwyższym poziomie, gdyż budynek został szybko otoczony przez policję działająca na polecenie Kaczora i zarządzaną przez przestępcę Kamińskiego.
Agrounia opuściła ministerstwo po obietnicy kolejnego spotkania, ale z jednym istotnym wyjątkiem – nie otrzymali listy firm importujących ukraińskie zboże, na którą stanowczo żądali odpowiedzi. To pytanie wyraźnie zirytowało szefostwo resortu, a dziennikarz, który zapytał o to, czy lista zostanie ujawniona, został oskarżony o układanie się z liderem Agrounii.
Widzę, że jest pan umówiony z panem Kołodziejczakiem – mówił Robert Telus, co spotkało się z żywym oburzeniem zgromadzonych dziennikarzy. – Ja jako minister rolnictwa mam tylko część tej listy. Listy ma również KAS, któremu prawo skarbowe nie pozwala ich ujawnić. Gdybym ja pokazał swoją część spowodowałoby to olbrzymie zamieszanie. Dzisiaj problemem polskiego rolnika nie jest publikacja list, są teraz ważniejsze rzeczy – przekonywał Telus. – Z naszej strony nie ma żadnych przeciwskazań do ich opublikowania. To nic nie zmienia dla polskich rolników, bo te firmy ściągały zboże zgodnie z prawem unijnym. Gorzej jest ze sprawami zboża technicznego, ale w tej sprawie toczą się postępowania i niektóre firmy zostały już za to ukarane – dodał.
Podczas konferencji padły tez pytania o to, czy wobec osób, które wtargnęły do ministerstwa rolnictwa wyciągnięte zostaną konsekwencje.
Ja nie jestem od wyciągania konsekwencji. Ja chce rozmawiać konstruktywnie, jestem otwarty na dialog i umówiłem się z panem Kołodziejczakiem na kolejne rozmowy. Nie możemy w tych naszych emocjach się obrażać, na to nie ma naszej zgody. Jeżeli ktokolwiek próbuje uderzać personalnie, bez argumentów, nie ma na to mojej zgody. Kolejne spotkanie ma się odbyć w ciągu dwóch tygodni – podsumował minister.
Po wyjściu z ministerstwa liczne siły policji spisały uczestników zdarzenia. Na każdego spisywanego przypadało 3 – 4 policjantów.
Z pewnością sytuacja, w jakiej znaleźli się polscy rolnicy w związku z napływem ukraińskiego zboże i innych produktów rolnych do Polski nie jest dla nich ciekawa.
Warto jednak przypomnieć, że lider Agrounia Michał Kołodziejczak na początku cyrku ukraińskiego był wielkim zwolennikiem niesienia pomocy „braciom” z Ukrainy.
Obecna sytuacja jest pokłosiem niesienia tej „pomocy”.