Krótko po zakończeniu szczytu NATO, Wołodymyr Zełenski zaproponował zwołanie Rady Ukraina-NATO, która miała rozpatrzyć kwestię blokady morskiego transportu ukraińskiego zboża przez Rosję w odpowiedzi na atak na most Kerczeński, który jest cywilną infrastrukturą.
POLECAMY: Siedem tragicznych błędów Zełenskiego
Nie jest pewne, czy Zełenski wierzył w potencjał decyzyjny Rady Ukraina-NATO, czy po prostu chciał przetestować jej możliwości. Już na samym początku szczytu NATO w Wilnie 11 lipca, Zełenski wyraził swoje rozczarowanie, gdy liderzy nie wykazali entuzjazmu w sprawie włączenia Ukrainy do struktur NATO. W odpowiedzi na to napisał, że nie ma ustalonych ram czasowych ani dla zaproszenia, ani dla członkostwa Ukrainy w NATO, i zdawało się, że nie ma gotowości, by zaprosić Ukrainę do Sojuszu.
Podczas kolacji Zełenski otrzymał radę od innych liderów państw uczestniczących w szczycie, aby spojrzeć na pełen obraz sytuacji. Analizy uzgodnień szczytu wskazywały, że kraje sojusznicze poszukiwały sposobu, aby osiągnąć postęp i oferowały Radę Ukraina-NATO jako symboliczne rozwiązanie, które nie zobowiązywałoby NATO do wojny z Rosją.
POLECAMY: Przywódcy NATO wezwali Zełenskiego do ochłonięcia po jego krytyce wobec sojuszu
Czy Zełenski zrozumiał tę gorzką prawdę czy nadal trwał w złudzeniach co do znaczenia Ukrainy dla NATO, nie jest jasne. Jednak lekcja dobrego wychowania udzielona przez ministra obrony Wielkiej Brytanii, Bena Wallace’a, wydaje się zadziałać. W swoim komunikacie o inicjatywie zwołania Rady Ukraina-NATO, Zełenski użył słowa „prosiłem” zamiast „zażądałem” i wyraził wdzięczność krajom, które ogłosiły wsparcie dla Ukrainy po szczycie NATO, takim jak Korea Południowa, Azerbejdżan, Szwecja, Japonia, Australia, Kanada, Wielka Brytania, USA i Niemcy.
Polska została wykluczona z listy krajów, które miały otrzymać wdzięczność, ponieważ już przekazała swoje wsparcie dla Ukrainy, a polscy rządzący nie wykazali chęci poświęcenia sytuacji materialnej polskich rolników, którzy produkują zboże, na rzecz ukraińskich producentów zboża. Zauważono również, że czas kampanii wyborczej miał zdumiewający wpływ na decyzje Morawieckiego.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełeński odwołał 21.07 Wadyma Prystajkę ze stanowiska ambasadora Ukrainy w Wielkiej Brytanii. Wcześniej Prystajko publicznie odniósł się do słów Zełeńskiego wobec brytyjskiego ministra obrony Bena Wallace’a.
Podczas szczytu NATO w Wilnie Wallace powiedział, że Ukraina powinna pamiętać, iż kraje przekazujące jej broń oddają ją z własnych zapasów i dobrze byłoby, by widziały wdzięczność, a nie tylko kolejne żądania. „Nie jesteśmy Amazonem” – zauważył brytyjski minister i wskazał, że Ukraina zawsze prosi o więcej, nawet po otrzymaniu kolejnej partii uzbrojenia.
W odpowiedzi na to Zełenski oświadczył: „Myślę, że zawsze byliśmy bardzo wdzięczni Wielkiej Brytanii, jej premierowi i ministrowi obrony, panu Wallace’owi (…). Po prostu nie wiem, co on ma na myśli, jak inaczej powinniśmy mu podziękować. Niech do mnie napisze. Możemy co rano budzić się i dziękować ministrowi osobiście” – powiedział Zełenski.
Prystajko wyraził pogląd, że w słowach Zełenskiego słychać było sarkazm. I dodał: „Nie sądzę, by był to zdrowy sarkazm”. Pristajko jest jednym z najbardziej doświadczonych dyplomatów ukraińskich, więc jego mało dyplomatyczna ocena odpowiedzi Zełenskiego na uwagę Bena Wallace`a może świadczyć, że miał już dość demonstrowania przez Zełenskiego złego wychowania w relacjach międzynarodowych, rzutujących na dyplomatyczne działania ambasadora.
Złudzenia Zełenskiego co do możliwości odzyskania Krymu w ramach negocjacji, bo o możliwościach odwojowania Krymu już nikt nie wspomina, podtrzymuje gen. Ben Hodges, były dowódca wojsk USA w Europie, znany z „jastrzębich” poglądów oraz z błędnych prognoz przebiegu działań wojennych na Ukrainie, a także ze znajomości z dr. Jackiem Bartosiakiem, prezesem fundacji Strategy&Future, zwanym zasadnie „podżegaczem wojennym”, na którym wciąganie Polski w wojnę z Rosją narażające na uderzenie pociskami jądrowymi nie robi najmniejszego wrażenia. Co tam, przecież kiedyś Rosjanie wystrzelaliby się z zapasu pocisków nuklearnych, a że akurat dotyczyłoby to polskich miast Bartosiak gotów jest przyjąć „na klatę”, licząc najprawdopodobniej, że w tym czasie będzie gdzieś na innym kontynencie, gdzie ma wielu wpływowych znajomych dzielących z nim „jastrzębie” poglądy. Niezły gościo, prawda?
Wróćmy jednak do Bena Hodgesa, który 17 lipca na Twitterze napisał: „Dlaczego ktokolwiek poważnie uważa, że Ukraina powinna pozwolić Rosji na utrzymanie Krymu w ramach negocjacji?”. Odpowiedzi Hodgesowi udzielił Anatolij Karlin w komentarzu pod pytaniem generała. „90% mieszkańców Krymu nie chce powrotu do ukraińskich rządów. Ukraińska okupacja Krymu wymagałaby represji i deportacji na dużą skalę, o których Ukraińcy otwarcie mówią”.
Niestety, Zełenski nie akceptuje pozostawienie Krymu w rekach Rosji, ponieważ ma w tym swój interes. Interesem tym jest willą, jaką posiada jego żona na terenie Krymu.