Prezes partii Prawo i Sprawiedliwość (PiS), Jarosław Kaczyński, ujawnił temat pierwszego pytania, które będzie zawarte w przewidywanym referendum. Pytanie to będzie dotyczyć „wyprzedaży majątku” publicznego, czyli sprzedaży aktywów państwowych poniżej ich rzeczywistej wartości. W filmiku opublikowanym na platformie X (dawniej Twitter) w piątek rano, wicepremier i prezes PiS, Jarosław Kaczyński, zadał pytanie: „Czy jesteś za wyprzedażą państwowych przedsiębiorstw?” Następnie odczytał tekst z kartki, sugerujący, że Niemcy mają zamiar wykorzystać Donalda Tuska do wyprzedawania wspólnego majątku w Polsce. Prezes Kaczyński sugeruje, że Tusk (wspomniany jako „jego zaplecze”) jest związany z tą koncepcją.

POLECAMY: Partia Kaczyńskiego ujawnia treść pierwszego pytania w referendum

Filmik jest kontynuowany fragmentem programu „Gość Radia ZET”, w którym ekonomista Bogusław Grabowski, pytany przez dziennikarza Bogdana Rymanowskiego, wskazuje, że w przypadku zwycięstwa partii Koalicja Obywatelska (KO) w wyborach parlamentarnych, istniałaby tendencja do prywatyzacji państwowych spółek, takich jak porty, lotniska czy koncerny paliwowe. W reakcji na to, prezes PiS apeluje, że taka sytuacja nie może mieć miejsca.

Ekonomiści oraz eksperci ds. spółek państwowych wskazują, że w nagraniu Jarosława Kaczyńskiego zawarte zostały manipulacje i przekłamania, mające na celu wpłynięcie na opinię publiczną w kontrowersyjny sposób. Stanowisko to potwierdzają również prawnicy z naszej kancelarii zajmujący się prawem spółek handlowych.

Manipulacja nr 1. Celowo użyto słowa „wyprzedaż” zamiast słowa „sprzedaż”

W kontekście prawa handlowego dotyczącego spółek podnieść należy, że termin „wyprzedaż” nie istnieje; stosuje się zamiast tego słowo „sprzedaż”. Termin, „wyprzedaż” odnosi się do sklepu, który pozbywa się uszkodzonego towaru po niższej cenie, byle tylko usunąć go ze stanu magazynowego.

Nie ulega wątpliwości, że termin „wyprzedaż” celowo został użyty w nagraniu, aby sugerować Polakom, że ewentualny przyszły rząd Koalicji Obywatelskiej mógłby dokonywać sprzedaży państwowego majątku poniżej jego rzeczywistej wartości rynkowej. Wskazuje też, że już teraz obserwuje takie działania ze strony obecnej rządzącej ekipy.

Przykładem pisowskiej „wyprzedaży”, czyli sprzedaży poniżej wartości rynkowej, jest połączenie firm Lotos i Orlen – zwraca uwagę ekonomista i poseł KO, prof. Dariuszem Rosatim. Część aktywów Lotosu została sprzedana poniżej ich wartości. Zdaniem polityk PiS zna się na wyprzedaży jak mało kto.

Orlen sprzedał część udziałów w Lotosie w celu dokończenia fuzji z gdańskim koncernem, zgodnie z wymogami Komisji Europejskiej, by zapobiec monopolowi na rynku przetwórstwa ropy.

Dziennikarze TVN24 odkryli, że spółka zależna od Lotosu, Lotos Terminale, zajmująca się asfaltami i terminalami paliwowymi, została sprzedana prywatnej firmie Unimot za 360 mln zł, co było znaczną przeceną. Kapitał zakładowy Lotos Terminale wynosił 679,6 mln zł.

Inna istotna transakcja to sprzedaż niemal jednej trzeciej Rafinerii Gdańskiej Saudyjczykom (30 proc. udziałów w rafinerii za 1,15 mld zł przejęło Saudi Aramco). Rafineria została zmodernizowana, a koszt inwestycji wyniósł 10 mld zł w ciągu ostatnich 16 lat. Kapitał własny spółki wyniósł 4,03 mld zł według sprawozdania finansowego za 2022 rok.

Manipulacja nr 2. Niemcy każą Tuskowi wyprzedawać nasz narodowy majątek za bezcen

Według narracji PiS, Niemcy odgrywają rolę hegemonów, którzy dominują nad Europą poprzez Komisję Europejską oraz swoje wpływy polityczne i finansowe. W kontekście tego, pytanie istotne jest, czy Komisja Europejska, pod wpływem nacisków ze strony Niemiec, ma zdolność do zmuszenia polskiego rządu do sprzedaży państwowych przedsiębiorstw.

Marcin Zieliński, główny ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju oraz specjalista w dziedzinie spółek państwowych, twierdzi, że w „normalnych” okolicznościach, przy stabilnej gospodarce, nie ma możliwości, aby zewnętrzny podmiot, włączając w to KE, mógł wpływać na procesy prywatyzacyjne w Polsce.

Co więcej, nawet w przypadku prywatyzacji obecnych państwowych spółek, państwo posiada narzędzia, aby zapobiec ich późniejszemu przejęciu przez niepożądane podmioty. Przykładem jest ustawa z 2015 roku dotycząca kontroli niektórych inwestycji, która pozwala rządowi zablokować sprzedaż prywatnej firmy z sektora strategicznego.

Sytuacja wygląda inaczej, gdy państwo jest silnie zadłużone i zwraca się do międzynarodowych instytucji o pomoc w spłacie swoich długów. Te instytucje mogą wiązać swoją pomoc z koniecznością przeprowadzenia reform, ograniczeń w wydatkach publicznych oraz zdobycia kapitału z prywatyzacji państwowych przedsiębiorstw.

Kolejna sytuacja, w której Komisja Europejska może doprowadzić do wymuszonej sprzedaży państwowych firm, to przypadki, gdy rząd udziela tym firmom państwowym niedozwolonej pomocy publicznej. Przykładem jest upadek stoczni Nowa w Szczecinie, gdzie w 2008 roku KE orzekła, że udzielona pomoc państwowa narusza zasady konkurencji. To skutkowało zmuszeniem stoczni w Gdyni i Szczecinie do zwrotu pomocy, co ostatecznie doprowadziło do upadku zakładu zatrudniającego 4,5 tys. pracowników oraz wymuszenia decyzji o jego sprzedaży.

Manipulacja nr 3 Grabowski doradcą Tuska

Bogusław Grabowski, w wywiadzie udzielonym portalowi „Money”, podkreśla, że nie pełni żadnej roli jako doradca Donalda Tuska. Ekonomista wyjaśnia, że był gościem w programie radiowym na antenie Radia ZET pół roku temu. Zaznacza, że Partia Prawa i Sprawiedliwości (PiS) dokonała manipulacji poprzez wycięcie jednego fragmentu z całej rozmowy z dziennikarzem Bogdanem Rymanowskim, w którym mówił: „Firmy paliwowe, energetyczne, porty mają być prywatne? Lotniska? Absolutnie tak”.

Grabowski wyjaśnia, że od czasu jego wystąpienia w Radiu ZET, PiS stworzyła zmanipulowany spot, umieszczając go na stronach partii. Teraz ten zmanipulowany fragment z poprzedniego spotu został włączony do kampanii referendalnej, w której pojawia się pytanie referendalne. Grabowski zachęca wszystkich, aby przesłuchali całą rozmowę, aby zrozumieć kontekst wywiadu.

Co faktycznie powiedział Kaczyński do Polaków

Co zamierza osiągnąć PiS poprzez „wyprzedaż” spółek państwowych?

Rafał Zahorski, pełnomocnik marszałka województwa zachodniopomorskiego ds. gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej, interpretuje to pytanie jako kluczowe: „czy opowiadasz się za powrotem do czasów PRL czy za gospodarką opartą na wolnym rynku”?

Zdaniem naszego rozmówcy, PiS przez to pytanie wyraźnie wskazuje, jaką drogę Polska będzie podążać, jeśli wygrają wybory. To istotne pytanie dotyczące przyszłego ustroju gospodarczego kraju po wyborach.

Zahorski dodaje, że oddając głos w odpowiedzi na to pytanie, Polacy decydują o losie tysięcy niewykwalifikowanych politycznych urzędników oraz ich rodzin i znajomych związanych z PiS, którzy na stanowiskach państwowych skupiają się na interesach partii, nie zaś na interesach spółek.

Dodatkowo te spółki służą jako narzędzia dla różnych rządowych funduszy, które wyprowadzają publiczne pieniądze w formie różnych form niewspółmiernych pomocy i dotacji.

Natomiast Marcin Zieliński dodaje, że termin „wyprzedaż” ma na celu negatywne przedstawienie procesu prywatyzacji przed Polakami. Jednak w przypadku wielu państwowych spółek, prywatyzacja jest niezbędna, jeśli chcemy, aby polska gospodarka się rozwijała.

Zdaniem Zielińskiego, za tym pytaniem referendalnym kryje się pragnienie utrzymania politycznej kontroli nad spółkami, umożliwiającej politykom obsadzanie ich nominatami i realizację swoich celów kosztem obywateli.

To również pułapka zastawiona na przyszły rząd spoza PiS, ponieważ wola narodu wyrażona w referendum, zakazująca prywatyzacji majątku państwowego, będzie wiążąca dla przyszłych rządzących.

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w dziedzinie ekonomii oraz działań społecznych, doświadczony publicysta i pisarz. Pierwsze artykuły opublikował w 1999 roku publikacjami dla międzynarodowych wydawców. Współpracując z czołowymi światowymi redakcjami.

Napisz Komentarz

Exit mobile version