Robert Bąkiewicz stara się zdobyć mandat poselski, ale jest to trudne zadanie, dlatego postanowił poprosić o wsparcie Janusza Kowalskiego. Niestety, obserwując ich wspólną akcję, można odnieść wrażenie, że ogląda się absurdalny sitcom. To jednak nie jest żart, ich działania mają realny wpływ na życie kraju.
POLECAMY: Kowalski postanowił założyć opaskę Powstańczą. Internauci oburzeni
Ten komiczny duet pojawił się w Radomiu 3 października. Janusz Kowalski odwiedził to miasto na zaproszenie Bąkiewicza, który rywalizuje tam o mandat poselski. Jednak kampania wyborcza narodowca nie przebiega zbyt sprawnie. Bąkiewicz przegrał już proces sądowy związanym z jego wypowiedzią w radiowym wywiadzie na temat posła PO, Konrada Frysztaka.
POLECAMY: Kowalski pojechał zakłócić spotkanie w Inowrocławiu. Gdy padły niewygodne pytania zaczął uciekać
Kandydat PiS stwierdził, że polityk opozycji twierdził, że „polską suwerenność można sprzedać za dwie trybuny zbudowane na stadionie w Radomiu”. Sąd nakazał mu przeproszenie Frysztaka oraz wpłacenie 3 tysięcy złotych na Stowarzyszenie „Do Celu”. Bąkiewicz jednak odmówił wykonania tego postanowienia sądu.
Tak naprawdę nie interesują mnie konsekwencje, dlatego że jest to mój protest przeciwko sądowemu bezprawiu – stwierdził narodowiec.
Duet Kowalski – Bąkiewicz w akcji
Frysztak zaczepił Bąkiewicza po konferencji, którą ten przeprowadził w towarzystwie Kowalskiego.
– Dzień dobry, kiedy pan wpłaci pieniądze na chore dzieci po przegranym procesie? – zapytał polityk opozycji. Narodowiec minął go bez słowa, ale Kowalski nie mógł odpuścić.
– Wygramy wybory, Platforma Obywatelska proniemiecka nie wróci do władzy – powiedział wprost do kamery nagrywającej zdarzenie. Frysztak zapytał wiceministra, czy nie pomyliły mu się okręgi.
– A za kilka miesięcy pana Radosława Witkowskiego pogonimy – tego leniucha – mówił dalej kredkowy poseł.
– Janusz, ty uważaj, żeby was nie pogonili za dwa tygodnie – zripostował poseł PO. Potem znów pytał Bąkiewicza, kiedy, zgodnie z wyrokiem sądu, wpłaci pieniądze na fundację.
– Proszę pana, ja wpłacałem na chore dzieci jeszcze zanim pan przyszedł na świat – odparował Bąkiewicz. Swoje trzy grosze dorzucił też Kowalski.
– Wyście grabili polskie dzieci w latach 2007-2015. Dzieci nie miały pieniędzy na jedzenie za czasów rządów Donalda Tuska – grzmiał kredkowy poseł. Frysztak powiedział, że wykonanie wyroku sądu to kwestia honoru.
– Robert, trzeba zawsze mówić, że wszyscy politycy Platformy Obywatelskiej kompletnie nie rozumieją trzech pojęć – „Bóg, honor i ojczyzna”. W Boga nie wierzycie, honoru nie macie, a o ojczyźnie nie macie zielonego pojęcia – pouczał kolegę narodowca Kowalski.
– Janusz, ty mi nie odbieraj prawa do wiary w Boga – zwrócił mu uwagę Frysztak. – Kiedy pan wpłaci pieniądze? Oj panowie, panowie. Słabiutko, cieniutko – skwitował dyskusję poseł PO.