Sprawa dotycząca Pegasusa wzbudza intensywne emocje. Komisja śledcza, odpowiedzialna za dochodzenie w sprawie inwigilacji podczas rządów PiS, już rozpoczęła swoje prace. Pytanie, czy Andrzej Duda zostanie wezwany do złożenia zeznań przed komisją, pozostaje otwarte.
POLECAMY: Duda w strachu! Obawa postawienia przed Trybunał Stanu jest coraz większa
Jarosław Kaczyński ma być jednym ze świadków, którzy złożą zeznania przed komisją śledczą ds. Pegasusa. Sprawa ta wzbudza duże kontrowersje, gdyż wydaje się, że służby nadzorowane przez Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika nie tylko podsłuchiwały przedstawicieli ówczesnej opozycji, ale również członków swojej własnej partii. W trakcie posiedzenia Rady Gabinetowej 13 lutego premier Donald Tusk poruszył kwestię tzw. „Listy Pegasusa”.
POLECAMY: Sędzia Tuleya przyznaje, że mógł wydać „nieświadomie” zgodę na inwigilację Pegasusem
— Lista ofiar jest bardzo, bardzo długa – powiedział do Andrzeja Dudy. Prezydent został zapytany o tę sprawę przez „Fakt”.
— O ile pamiętam, nie byłem pytany przez premiera Donalda Tuska, czy w ogóle chcę listę. Szczerze mówiąc, nawet nie wiem, czy premier wtedy, kiedy był u mnie, miał jakąś listę, czy nie – powiedział prezydent. – W czasie naszego ostatniego spotkania, kiedy ten temat został poruszony, powiedział mi jedynie, że lista, która gdzieś tam się pojawiła w mediach, jest nieprawdziwa – dodał Andrzej Duda. Na pytanie, czy chciałby zapoznać się z tą listą, prezydent udzielił wymijającej odpowiedzi.
– Jest powołana specjalna komisja w tej sprawie. Podchodzę do tego bardzo spokojnie. Nie zajmuję się śledztwem. Powiedziałem do pana premiera Donalda Tuska: proszę sprawdzić tę sprawę – wskazał. – Jeżeli było w jakimkolwiek stopniu i miejscu nielegalne zastosowanie takiej inwigilacji, to oczywiście trzeba z tego wyciągnąć konsekwencje. Wobec osób, które są odpowiedzialne za takie działania, powinny być wyciągnięte konsekwencje – dodał prezydent.
Spekuluje się, że podsłuchiwany mógłby być Andrzej Duda. Prezydent został zapytany, czy byłby gotów zeznawać przed komisją, jeżeli okazałoby się, że faktycznie on lub jego współpracownicy byli ofiarami inwigilacji.
– Nie rozważałem nigdy tego. Będę takie rzeczy rozważał w momencie, kiedy problem się pojawi – stwierdził Duda. – Ja nic nie wiem o tym, w jaki sposób był używany ten system. Nigdy nie oczekiwałem też takich informacji, bo uważam, że służby mają nadzór w ramach rządu – dodał prezydent.