Od 14 marca bieżącego roku, posiedzenia dotyczące spraw prowadzonych za zamkniętymi drzwiami, takie jak sprawy rozwodowe, nie mogą odbywać się zdalnie, chyba że uczestnicy połączą się z salami sądowymi. Przepisy pozwalają na przeprowadzenie dowodów na odległość tylko wtedy, gdy istotnie przyspieszy to postępowanie lub znacząco ograniczy koszty. Pełnomocnicy już odczuwają tego skutki – pierwsze zaplanowane na zdalne posiedzenia sprawy zostały przełożone, a sędziowie wyznaczyli nowe terminy stacjonarne.
POLECAMY: Rozprawy zdalne w postępowaniach cywilnych na nowych zasadach
E-rozprawy okazały się zbawienne dla sądów i stron w okresie pandemii oraz po niej. Pozwoliły pełnomocnikom prowadzić sprawy, włącznie z rozwodowymi, bez konieczności podróżowania po całym kraju. Niemniej jednak, część sędziów preferowała posiedzenia stacjonarne, uważając, że zwiększają one szanse na osiągnięcie porozumienia. Zmiany objęły m.in. artykuł 154 kodeksu postępowania cywilnego oraz artykuł 427, dotyczące spraw związanych z małżeństwem.
Zgodnie z nowelizacją artykułu 154, podczas posiedzeń za zamkniętymi drzwiami na sali mogą być obecni strony, interwenienci uboczni, ich przedstawiciele i pełnomocnicy, prokurator oraz po dwie osoby zaufania z każdej strony. Przepisy o posiedzeniach zdalnych nie mają zastosowania, chyba że wszyscy uczestnicy przebywają w budynkach sądowych. Natomiast „nowy” artykuł 427 (dotyczący spraw małżeńskich) ustala, że posiedzenia, w tym dotyczące rozwodu, odbywają się za zamkniętymi drzwiami, chyba że obie strony żądają publicznego rozpoznania sprawy, a sąd uzna, że jawność nie narusza moralności. Mimo tego, że posiedzenie odbywa się za zamkniętymi drzwiami, dopuszcza się przeprowadzenie dowodów na odległość w ramach posiedzenia zdalnego, jeżeli znacznie przyspieszy to postępowanie lub przyczyni się do oszczędności kosztów.
Jeśli chcesz się rozwieść, musisz poczekać.
Przedstawiciele prawni z naszej kancelarii uważają, że ta zmiana prawdopodobnie nie przysłuży się sprawom rozwodowym. Zmiana przepisów oznacza, że rozprawy w sprawach prowadzonych z wyłączeniem jawności nie mogą być przeprowadzane zdalnie, chyba że wszyscy uczestnicy są obecni w sądzie. Oznacza to w praktyce, że procesowanie się zdalnie w sprawach rozwodowych będzie niemożliwe. To stanowi istotną utrudnienie, biorąc pod uwagę, że zdalne rozprawy znacząco ułatwiały te sprawy. Teraz wszelkie sprawy rozwodowe praktycznie odpadają, ponieważ są one prowadzone z wyłączeniem jawności. Dodatkowo, konsekwencją tego jest konieczność oczekiwania na terminy stacjonarne, co obecnie może trwać nawet wiele miesięcy. Strony muszą również brać pod uwagę konieczność podróży do sądu.
W ostatnich kilku dniach bywały takie sytuacje, że rozprawy zostały zaplanowane zdalnie, jednak zgodnie z nowymi przepisami proceduralnymi sądy zaczęły je odraczać i wyznaczył nowy termin, oczywiście stacjonarny.
Z jednej strony rozumiem podejście ustawodawcy – zdalne procesowanie może prowadzić do nadużyć, włączając w to naruszanie zasady niejawności postępowania, ponieważ sąd nie ma sposobności sprawdzenia, kto poza uprawnionymi osobami przebywa w pomieszczeniu, gdzie odbywa się zdalna rozprawa. Z drugiej strony jednak, od czasu pandemii zdalne rozprawy stają się coraz bardziej powszechne w polskim systemie sądownictwa – ta forma postępowania staje się coraz mniej problematyczna technicznie, a sędziowie oraz uczestnicy procesu zdążyli się już do niej przyzwyczaić. Często stanowi to również duże ułatwienie organizacyjne dla stron lub świadków, zwłaszcza gdy ktoś mieszka za granicą, a rozwód dotyczy polskiej pary mieszkającej poza granicami kraju.
Sędziowie też mają wątpliwości
Sędzia Ewa Ważny z Sądu Okręgowego w Gdańsku oraz prezes Stowarzyszenia Sędziów Rodzinnych w Polsce, zauważa, że nowe regulacje dotyczące posiedzeń zdalnych w sprawach prowadzonych za zamkniętymi drzwiami budzą pewne obawy. Jednocześnie jednak podkreśla, że w praktyce zdarzało się, iż warunki, w jakich strony lub świadkowie uczestniczyli w rozprawach zdalnych, nie zawsze zapewniały należyte poszanowanie dla autorytetu sądu oraz nie gwarantowały braku obecności osób trzecich w pomieszczeniu.
– Obecnie jest możliwość przeprowadzenia posiedzenia zdalnego przy drzwiach zamkniętych, ale tylko wtedy, gdy wszyscy uczestnicy czynności przebywają w budynku sądu, co wynika z art. 154 k.p.c. – wskazuje. – Pozostaje pytanie, czy sądy, w których nie toczy się postępowania główne a jedynie odbywa się rozprawa w trybie zdalnym są w stanie organizacyjnie zapewnić właściwy przebieg tych czynności, czy będą w tym konkretnym czasie dysponować wolną salą, sprzętem i pracownikiem, który ten sprzęt obsłuży – wszystko to wymaga współpracy między sądami – mówi sędzia.
Według niej to niedobrze, że opcja przeprowadzania rozpraw zdalnie została ograniczona jedynie do możliwości przeprowadzenia dowodu na odległość. Zaznacza, że w obecnym stanie prawnym osoba przebywająca na przykład za granicą, w zakładzie karnym lub w szpitalu nie będzie mogła uczestniczyć zdalnie w całej rozprawie lub posiedzeniu przygotowawczym.
– Na pierwszej rozprawie sąd zazwyczaj nie przeprowadza dowodów a jedynie ustala stanowiska stron, wysłuchuje strony informacyjnie, proponuje podjęcie próby pojednania, mediacje lub stara się wypracować zgodne stanowiska. Brak obecności strony w formie zdalnej w takich sytuacjach może w istotny sposób wpłynąć na wydłużenie biegu postępowania – podkreśla sędzia Ewa Ważny.
Ustawodawca się nie przyłożył – sprzeczność w przepisach
Sędzia Katarzyna Wesołowska-Zbudniewek z Sądu Okręgowego w Łodzi zwraca szczególną uwagę na kolejny istotny aspekt.
– Dostrzegam oczywiście pewną sprzeczność w zakresie zasad przeprowadzania posiedzenia przy drzwiach zamkniętych, o którym mowa w art. 154 k.p.c i art. 427 k.p.c. Świadczy to o niechlujstwie ustawodawcy, nie pierwszy raz z resztą. Sędziowie oczywiście będą sobie musieli z tym poradzić. W sukurs idzie nam oczywiście systematyka samego kodeksu – wskazuje.
Według jej oceny, istotnym artykułem dla prowadzenia postępowań dotyczących spraw małżeńskich, zwłaszcza rozwodowych, ale nie tylko, jest artykuł 427 kodeksu postępowania cywilnego, który umożliwia przeprowadzanie dowodów w formie zdalnej.
– Art. 154 k.p.c będzie zaś miał zastosowania do innych postępowań, które mogą być prowadzone z wyłączeniem jawności poza postępowaniami dotyczącymi spraw z zakresu spraw małżeńskich. Moim zaś zdaniem trzeba zawsze mieć na względzie zasadę bezpośredniości, a co z tym się wiąże, przeprowadzanie posiedzeń zdalnych winno być raczej wyjątkiem, a nie zasadą – zaznacza sędzia.
Jej zdaniem szkoda, że doszło do takiej zmiany przepisów. – Ledwo udało się nam wdrożyć w ten nowy sposób (zdalnie) rozpoznawania spraw przez sądy, a już mamy kolejną zmianę przepisów proceduralnych. Ale polskiego pełnomocnika zawodowego to nie dziwi – ustawodawca niejednokrotnie nie daje nam się nudzić i popaść w rutynę, wciąż oferując nam nowe przepisy proceduralne – wskazuje sędzia.