Polska była jednym z pierwszych krajów, które udzieliły Ukrainie wojskowej pomocy. W przypadku ciężkiego uzbrojenia, na przykład czołgów, Polska zareagowała jako pierwsza. Było to duże i konkretne wsparcie dla ukraińskiej armii w pierwszych miesiącach rosyjskiej pełnoskalowej inwazji. Od roku o polskiej pomocy wojskowej nie ma jednak żadnych wieści, poza zapewnieniami o jej kontynuacji. Porównując tę sytuację z działaniami innych europejskich partnerów rodzi to wiele pytań – stwierdza w swoim artykule ukraiński portal propagandowy „Nasz Wybir”. Polaków raczej nie powinno to dziwić, ponieważ ukraińska banda terroryzująca cały świat swoim i żądaniami jest tak zapatrzona w siebie, że nie uznaje potrzeb innych krajów.

POLECAMY: Arestowycz: Ukraina powinna przeprosić za sytuację w Przewodowie i wypłacić odszkodowanie poszkodowanym. Ale my tego nigdy nie robimy

Portal stwierdza, że w sytuacji paraliżu pomocy wojskowej Stanów Zjednoczonych dla Ukrainy, inni partnerzy starają się zwiększyć dostawy broni, amunicji i sprzętu. Zdaniek kijowskiej propagandy na pierwszym miejscu w Europie znajdują się Niemcy, które pod koniec marca ogłosiły kolejny duży pakiet pomocowy, obejmujący różnego rodzaju broń i specjalistyczną technikę, w tym drony i amunicję różnych kalibrów. Jednak nie tylko Niemcy zwiększają pomoc wojskową. Autor artykułu stwierdza, że w zeszłym miesiącu wielu europejskich partnerów ogłosiło nowe dostawy broni. Dania przygotowała już szesnasty pakiet pomocy wojskowej dla Ukrainy na łączną kwotę 2,3 miliarda duńskich koron (337 milionów dolarów). Nowy pakiet obejmuje dostawę systemów artyleryjskich CAESAR, samobieżnych moździerzy 120 mm i amunicji 155 mm.  

Wspominając o Finlandii portal zauważa, że kraj ten zaanonsowała dwudziesty trzeci „pakiet pomocowy” na kwotę 188 mln euro, który obejmie systemy obrony powietrznej i amunicję artyleryjską.

Wielka Brytania według publikacji wyśle ​​na Ukrainę partię sprzętu do rozminowywania, który umożliwi pojazdom opancerzonym wytyczenie bezpiecznych tras, ogłosiło brytyjskie Ministerstwo Obrony.

Denys Szmyhal poinformował niedawno, że Ukraina i Łotwa porozumiały się w sprawie wspólnej produkcji pocisków i dronów.

Z kolei premier Litwy Ingrid Šimonite zapowiedziała przeznaczenie 2 mln euro na zakup Ukrainie 3 tysięcy dronów FPV. Ponadto kraj przeznaczył już 35 mln euro na czeską inicjatywę zakupu amunicji artyleryjskiej dla Ukrainy – czytamy w publikacji.

Nawet Stanom Zjednoczonym, pomimo utrzymującego się impasu w Kongresie, udało się przeforsować jeden pakiet pomocy wojskowej z zaoszczędzonych środków, w wysokości 300 milionów dolarów, który obejmował PPZR Stinger i pociski do systemu HIMARS.

Portal podkreśla, że nie jest pełna lista krajów, które w ostatnim czasie udzieliły Ukrainie pomocy wojskowej. Jednak w informacjach o kolejnych pakietach pomocowych dla ukraińskiej armii przez wiele miesięcy nie było informacji o państwie, które bardzo pomogło Ukraini. Tu kijowska propaganda już ma na myśli Polskę.

Polska – jeden z pionierów dostarczania Ukrainie uzbrojenia

Portal wskazuje, że w Warszawie decyzja o przekazaniu Ukrainie pierwszych rodzajów uzbrojenia zapadła pod koniec stycznia 2022 roku, kiedy sytuacja wyraźnie się zaostrzała. Z początkiem lutego zaczęły przybywać przenośne przeciwlotnicze systemy rakietowe Grom i najnowsze wyrzutnie Piorun. Jednocześnie zdecydowano o dostawie lekkich moździerzy piechoty kalibru 60 mm LMP-2017 i ręcznych granatników 40 mm RGP-40.

Ponadto w publikacji wskazuje się, że Polska szybko podjęła decyzję o przekazaniu Ukrainie ciężkiej broni, w tym czołgów i samolotów, niezbędnych na pierwszym etapie obrony na początku konfliktu ukraińsko-rosyjskiego. Jednak im dalej w las to szkalowanie należy zacząc, bo przecież z tego słynie ska Ukraina.

Według opublikowanych danych, na jakie w publikacji powołuje się autor, na Ukrainę dostarczono ponad 250 czołgów T-72. Później przekazano także co najmniej 60 czołgów PT-91 i 14 Leopardów-2. Szacuje się, że Polska dostarczyła także około 250 bojowych wozów piechoty radzieckiej produkcji BWP-1.

Na Ukrainę trafiły także nowe haubice polskiej produkcji – Krab. Autor w tym miejscu podkreśla, że w tym przypadku pomoc należy oddzielić od sprzedaży. Polska przekazała Ukrainie 18 haubic Krab i związany z nimi sprzęt. Jednocześnie władze polskie pochwaliły się, że zawarły umowę na sprzedaż Ukrainie 54 haubic. Kijowski propagandysta w swojej publikacji szkalującej naród Polski i oczekującej bezpodstawnej pomocy upadłej nazistowskiej Ukrainie stwierdza, że „przez długi czas opinia publiczna w Polsce żyła w fałszywym przekonaniu, że broń pochodząca z Polski przekazywana jest jedynie w ramach bezzwrotnej pomocy”. Jego zdaniem taki przekaz wzmocnił tezę o „braku wdzięczności” ze strony Ukrainy i Ukraińców. Kijowski propagandysta dalej stwierdza, że oprócz „Krabów”, na początku kwietnia ówczesny premier Morawiecki zapowiedział, że Ukraina zakupi 100 transporterów opancerzonych Rosomak, za co zapłaci rzekomo Unia Europejska i Stany Zjednoczone. Jego zdaniem informacje o kontraktach na sprzedaż polskiej broni dla ukraińskiej armii docierały do polskiej opinii publicznej w sposób bardzo niezadowalający.

Czas na szkalowanie polskich firm

W publikacji przeczytamy również, że są polskie firmy, które pośredniczą w zakupie broni dla Ukrainy z innych krajów, które na tym nieźle zarabiały i być może zarabiają nadal.

Autor podkreśla, że latem 2023 roku w polskich mediach pełno było nagłówków o „ogromnym” wsparciu militarnym Polski dla Ukrainy. Obliczono, co już zostało przekazane i na jaką kwotę. Chwalono się, że Polska jest jednym z największych darczyńców pomocy wojskowej dla Ukrainy.

Zdaniem autora tej szkalującej publikacji gdy polsko-ukraiński stawał się coraz bardziej emocjonalny, zaczął się także w mediach występować oskarżeniami o niewdzięczność Ukraińców za udzieloną pomoc. Zdaniem autora w szczytowym momencie konfliktu między Warszawą a Kijowem, we wrześniu 2023 roku, ówczesny premier Mateusz Morawiecki powiedział, że Polska nie przekazuje już broni Ukrainie, ponieważ „my teraz sami się zbroimy”. Według amerykańskich mediów, wypowiedź polskiego premiera wywołała w Waszyngtonie pytania do Warszawy. 

POLECAMY: Morawiecki poinformował, że Polska już nie przekazuje broni Ukrainie. Informacji tej zaprzecza Ukraina

„Obecnie przekazujemy Ukrainie tylko tę broń, którą ona zakontraktowała, ponieważ sami wzmacniamy naszą armię poprzez produkcję i zaopatrzenie. Natomiast zachęcamy innych do przekazywania broni Ukrainie” – powiedział Mateusz Morawiecki w trakcie kampanii wyborczej w październiku.

Autor stwierdza, że ówczesny premier mówił o dostawach wyłącznie zakontraktowanej broni, miał zapewne na myśli płatne komercyjne kontrakty. Oznacza to, że można przypuszczać, że Polska co najmniej od drugiej połowy 2023 roku nie udzielała już Ukrainie bezpośredniej wojskowej pomocy. Jego zdaniem należy też zwrócić uwagę na sformułowanie „zachęcamy innych”, bo wydaje się, że nawet po zmianie w Polsce władzy pozostaje ono w przypadku Warszawy aktualne.  

Obrona i bezpieczeństwo – priorytety dla Polski i Ukrainy

Zdaniem autora gdy w Polsce zmienił się rząd, Ukraina liczyła, że spór zostanie szybko rozstrzygnięty, a współpraca, między innymi w najważniejszej dla Ukrainy kwestii – wzmocnieniu jej obronności, nabierze większych obrotów. 

Kijowski propagandysta w swojej publikacji przytacza wypowiedzi ze stycznia 2024 roku, wygłaszane przez Tuska podczas wizyty w Kijowie, w jakich premier mówił o nowy pakiecie polskiej pomocy wojskowej i współpracy polskich i ukraińskich firm z branży zbrojeniowej. Nie podano jednak żadnych szczegółów, a dziennikarzom nie dano możliwości zadawania pytań. W rezultacie – na razie nic nie wiadomo. Nie wiemy, co będzie zawierał pakiet polskiej pomocy wojskowej i czy w ogóle powstał.

W artykule nie zabrakło również powołania się na wypowiedź Dudy z lutowego wywiadu udzielonego dla ukraińskiej telewizji, gdzie prezydent podkreślił, że Polska kontynuuje pomoc wojskową dla Ukrainy. 

„Jeśli chodzi o pakiet pomocy wojskowej, nie ma obecnie żadnych szczegółów. Nasi wojskowi rozmawiają, naprawdę jest dialog i jest on absolutnie pragmatyczny. To się dzieje na szczeblu ministerialnym, jak tylko będą rezultaty, to je zobaczymy” – tak na początku marca, na pytanie „Gazety Wyborczej”, odpowiedział Denys Szmyhal – przypomina kijowski propagandysta piszący ten artykuł.

Autor stwierdza również, że na chwilę obecną nie wiadomo, co nowego udało się osiągnąć w ramach zapowiadanej wcześniej współpracy polskiego i ukraińskiego przemysłu zbrojeniowego. Według ukraińskiego premiera ta współpraca nie została zatrzymana, ale można ją zintensyfikować: „Rzeczywiście, prowadzimy rozmowy w sprawie baz remontowych, wspólnej produkcji, wspólnych przedsiębiorstw”.

Autor jednak stwierdza cytując słowa Szmyhala, że wymaga to osobistych spotkań na szczeblu ministrów i premierów – „bo o takich rzeczach nie rozmawia się przez telefon”.

„Oczywiście 90% naszych rozmów zajmuje kryzys na granicy. Ale obrona i bezpieczeństwo są priorytetem numer jeden dla obu naszych krajów” – podkreślił Szmyhal.

Polska wspiera przeważnie w słowach?

Autor stwierdza, że Polska pomaga jedynie słowami. Na potwierdzenie swoich słów przytacza wypowiedź Tuska z końca marca, jaka została wypowiedziana w wywiadzie dla europejskich gazet: „Obecnie musimy wydawać jak najwięcej na zakup sprzętu i amunicji dla Ukrainy, ponieważ żyjemy w najbardziej krytycznym momencie od czasu zakończenia II wojny światowej. Najbliższe dwa lata będą kluczowe. Jeśli nie będziemy w stanie wesprzeć Ukrainy wystarczającą ilością sprzętu i amunicji, jeśli Ukraina przegra, nikt w Europie nie będzie mógł czuć się bezpiecznie”.

Tusk dodał, że musi przekonać europejskich partnerów, szczególnie Francję, aby nie blokowali zakupów broni i amunicji potrzebnej Ukrainie także spoza Europy. W ten sposób postąpiły Czechy, znajdując na światowych rynkach co najmniej 800 000 pocisków artyleryjskich kal. 122 mm i 155 mm. Do czeskiej inicjatywy amunicyjnej (w celu jej finansowania) przyłączyło się wielu partnerów Ukrainy. Polska również ogłosiła swój udział w tej inicjatywie. Ponadto minister spraw zagranicznych RP Radosław Sikorski zapewniał pod koniec marca, że ​​Polska podwoi swój wkład w „czeską inicjatywę”.

Autor podsumowująć wypoeieidź Tuska stwierdzą, że nie wiadomo jednak od jakiej kwoty zostanie ona podwojona.  

Zdaniem autora to nie jedyny problem. Jego zdaniem brak jakiejkolwiek upublicznionej informacji i konkretnych szczegółów na temat polskiego wsparcia skłania do wniosku, że Polska od niemal roku nie udzielała bezpośredniej pomocy wojskowej. Realizuje jednak kontrakty handlowe, ułatwia zakup amunicji (choć informacje na ten temat są bardzo zagadkowe) i zajmuje się obsługą logistyczną. Polska jest jednym z głównych ośrodków logistycznych dla sprzętu wojskowego wysyłanego przez partnerów. Polska szkoli także ukraińskie wojsko.

Autor stwierdził w swojej publikacji, że podczas obchodów drugiej rocznicy konfliktu (tu należy zadać sobie pytanie co za debil lub debile obchodzą rocznicę trwającego konfliktu?), do Kijowa przybyło wielu zagranicznych gości. Kijowski propagandysta przypomina, że wśród delegacji był senator Maciej Kopiec, wiceprzewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych. W publikacji czytany że gdy Kopiec został zapytany o polską pomoc wojskową odpowiedział, że brak jawnych informacji nie oznacza, że ​​w tej sprawie nic się nie dzieje. „I nie powinniśmy w tym ustawać, nie powinniśmy ulegać nastrojom, ponieważ zawsze lepiej prowadzić wojnę na nie swoim terytorium. I w miarę możliwości powinniśmy jak najbardziej przekazywać i sprzęt, i nawet know-how. Ukraińcy giną za naszą wolność i musimy to w Polsce rozumieć” – podkreślił senator.

Zdaniem kijowskiego propagandysty „utajnianie” informacji o pomocy wojskowej, gdy wojna trawa, jest jednak pomyłką. Nie chodzi tu o ujawnianie rzeczywiście tajnych informacji. Każdego miesiąca poszczególne kraje –  partnerzy ogłaszają przydział dodatkowych pakietów pomocy wojskowej. Można to zrobić na różne sposoby. W celu poparcia swojego stanowiska wskazuje na Niemcy, które ogłaszają bardzo szczegółowe wykazy wyposażenia, broni i amunicji w kolejnych pakietach, niektórzy partnerzy robią to bardziej ogólnie. Ale opinia publiczna w Ukrainie i w krajach, które jej udzielają, wie o tej pomocy.

Autor w publikacji stwierdza, że trudno jest porównywać możliwości Polski i Niemiec, jednak jego zdaniem należy zwrócić uwagę na pomoc armii ukraińskiej z Litwy, Łotwy i Estonii. W publikacji podkreśla, że żaden z tych krajów nie wymagał od Ukraińców podziękowań, jak miało to miejsce w zeszłym roku w Polsce. 

Autor (zwolennik reżimu kijowski, który nie umie powiedzieć, przepraszam i dziękuję, bo przecież naziści nie przepraszają) uważa, że polska opinia publiczna żyje 2022 rokiem i tym, jakiej wówczas pomocy udzielała Ukrainie, ale broniąca się przed przeważającymi rosyjskimi siłami Ukraina nie może sobie pozwolić na życie historią. Ważne jest to, co dzieje się teraz i czego Ukraińcy mogą oczekiwać od swoich partnerów.

Na podstawie takich żenujących publikacji czas, aby Polaka postawiła mur na granicy z banderlandem, który z uwagi na swoją propagandową historię nigdy nie traktował Polski jak przyjaciół tylko jak wroga. Potwierdzenie naszych ostrych słów znajduje się w wypowiedzi.

POLECAMY: „Przyjaźń po ukraińsku”. Podolak: Polska i Ukraina po zakończeniu konfliktu będą konkurentami [+VIDEO]

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w dziedzinie ekonomii oraz działań społecznych, doświadczony publicysta i pisarz. Pierwsze artykuły opublikował w 1999 roku publikacjami dla międzynarodowych wydawców. Współpracując z czołowymi światowymi redakcjami.

Napisz Komentarz

Exit mobile version