Michał Woś zadzwonił i pytał, czy będę dziś na komisji – mówiła przed komisją śledczą ds. Pegasusa główna księgowa w Ministerstwie Sprawiedliwości Elżbieta Pińciurek. Oświadczyła, że w kierowanym przez nią departamencie nikt nie wiedział, na co zostaną wydane środki z Funduszu Sprawiedliwości. Zeznała też, że osobą odpowiedzialną za weryfikację tego, na co zostały wydane środki z funduszu, jest jego dysponent, czyli minister sprawiedliwości.

W piątkowe popołudnie zastępca dyrektora Departamentu Budżetu i Efektywności Finansowej, Elżbieta Pińciurek, stanęła przed komisją śledczą ds. Pegasusa. Pińciurek wybrała skorzystanie z prawa do swobodnej wypowiedzi.

POLECAMY: Fundusz Sprawiedliwości wydał miliony na marketing Ziobry

Na początku przedstawiła zakres obowiązków Departamentu Budżetu i Efektywności Finansowej, zaznaczając, że są one powiązane z tematyką badaną przez komisję.

POLECAMY: Nowe fakty dotyczące Funduszu Sprawiedliwości: dochodzenie i zabezpieczenia majątkowe

Dodatkowo omówiła dział budżetu, który podlega jej nadzorowi.

– Do podstawowych zadań należy organizacja i kierowanie procesem planowania budżetowego w resorcie sprawiedliwości oraz opracowanie budżetu państwa i środków europejskich w częściach, w których dysponentem jest minister sprawiedliwości – wyjaśniła Pińciurek.

– Do zadań departamentu budżetu należy zapewnienie obsługi ministra sprawiedliwości, jako dysponenta dwóch części budżetu państwa, to jest części 15. sądy powszechne oraz części 37. sprawiedliwość – mówiła.

POLECAMY: Mokotowski sąd aresztował trójkę podejrzanych w aferze dotyczącej Funduszu Sprawiedliwości

Jak zostało wyjaśnione, zadaniem personelu ministra jest tworzenie projektów planów budżetowych dotyczących wcześniej wymienionych obszarów oraz projektów budżetowych dotyczących funduszy krajowych i europejskich.

– Projekty planów przekazywane są do Ministerstwa Finansów. Co roku aktualizujemy też wieloletni plan finansowy państwa w zakresie części budżetu przypisanych resortowi – podkreśliła.

Jak informowała wcześniej przewodnicząca komisji śledczej Magdalena Sroka (PSL-TD), Pińciurek zajmowała się w Ministerstwie Sprawiedliwości rozliczeniem Funduszu Sprawiedliwości.

Pińciurek: Woś dzwonił i pytał, czy będę dziś zeznawać

Pińciurek oświadczyła, że w 2017 roku do departamentu wpłynęło zgłoszenie od Departamentu Spraw Rodzinnych i Nieletnich dotyczące zmiany planu finansowego Funduszu Sprawiedliwości. Jak wyjaśniła, ta zmiana wynikała z nowelizacji Kodeksu Karnego.

Magdalena Sroka, przewodnicząca komisji, zapytała ją, jaką rolę odegrała w procesie przygotowania tego planu.

Czy ktoś rozmawiał z panią w sprawie zaprezentowania w planie 25 milionów złotych jako „inne zadania”? – pytała Sroka.

– W departamencie przyjęliśmy te wielkości, które zostały nam przedstawione. Pod względem rachunkowym nie stwierdziliśmy żadnych nieprawidłowości – odpowiedziała Pińciurek.

Gdy pytano ją, czy wiedziała, na co zostaną przeznaczone środki, zaprzeczyła, mówiąc: „Nie mieliśmy takiej wiedzy, mieliśmy jedynie wniosek i wyjaśnienie dotyczące powodu zmiany planu”.

Na pytanie, czy były wiceminister sprawiedliwości Michał Woś, polityk Suwerennej Polski i poseł klubu PiS, kontaktował się z nią przed przesłuchaniem, na którego wniosek przekazano CBA 25 milionów złotych z Funduszu Sprawiedliwości, odpowiedziała: „tak, zadzwonił i pytał, czy będę dziś na komisji”. – Pan minister mnie uspokajał, bo byłam bardzo zestresowana – dodała. 

Poseł Tomasz Trela, wiceszef komisji śledczej ds. Pegasusa z ramienia Lewicy, zapytał Pińciurek, czy miała spotkanie z Wosiem przed przesłuchaniem.

Pińciurek odpowiedziała, że kontaktował się z nią tylko telefonicznie przed przesłuchaniem. – Nie widziałam go – dodała. Pytana, czy Woś wydał jej instrukcje przed przesłuchaniem, zaprzeczyła. – Nie, ja sama na podstawie dokumentów, które mamy tutaj, mówię. Bez żadnego pełnomocnika, po prostu tak, po księgowemu – powiedziała Pińciurek.

Kiedy zapytano ją, czy po zmianie w planie finansowym Funduszu Sprawiedliwości i przekazaniu 25 milionów złotych interesowała się dalszym przeznaczeniem tych środków, czy sprawdzała, na co były wydatkowane, czy został zakupiony program, czy też była to dotacja rozliczona, odpowiedziała negatywnie, stwierdzając, że nie jest to w jej kompetencjach.

Trela zwrócił się o potwierdzenie, że 25 milionów złotych nie było przekazane jako dotacja celowa. Pińciurek potwierdziła: „Nie była to dotacja celowa”.

Następnie wiceszef komisji przypomniał o piśmie z 15 lutego 2018 roku autorstwa Wosia do Dyrektora Biura Finansów w resorcie sprawiedliwości, Jarosława Wyżgowskiego, w którym wiceminister informował, że „dotacja celowa z wykorzystanych środków otrzymanych z Funduszu Sprawiedliwości, Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej” została „rozliczona w całości”.

Trela zauważył w związku z tym, że „taki dokument, z takim stwierdzeniem, jest dokumentem, który tak naprawdę poświadcza nieprawdę”.

– No, nie jest to dotacja celowa – powiedziała Pińciurek.

W marcu przed komisją śledczą Krzysztof Kwiatkowski, były prezes NIK, przedstawił dokument skierowany do ówczesnego ministra sprawiedliwości, z którego wynika, że Ernest Bejda, ówczesny szef CBA, zwrócił się „z wnioskiem o przekazanie CBA uzgodnionej kwoty w celu realizacji zadania polegającego na zakupie środków techniki specjalnej służących do wykrywania i zapobiegania przestępczości”.

Pińciurek: osobą odpowiedzialną za weryfikację tego, na co zostały wydane środki, jest minister sprawiedliwości

Gdy Pińciurek została zapytana, kto sprawdza, czy środki z Funduszu Sprawiedliwości rzeczywiście są wydawane na przeciwdziałanie skutkom przestępczości, odpowiedziała: „za zarządzanie funduszem celowym odpowiedzialny jest dysponent funduszu”.

Na pytanie, kto wtedy pełnił rolę dysponenta funduszu, wyjaśniła, że był nim minister sprawiedliwości.

– Natomiast był też podział kompetencji wynikający z regulaminu – dodała.

– Czy w takim razie dysponentem był (wice – red.) minister Michał Woś? – pytał wiceszef komisji Paweł Śliz (Polska 2050–TD). – Z regulaminu wynika, komu zostały przekazane te kompetencje – odpowiedziała księgowa.

Pytana, czy po publikacji raportu NIK, z którego wynika, że doszło do nieprawidłowości, w wyniku której z FS przekazano do CBA 25 milionów złotych, podjęła jakieś działania mające na celu wyjaśnienie sprawy odparła: „Nie. Nie pamiętam, żebyśmy mieli jakieś spotkania w związku z tym”. Dodała, że po stronie planu nie było żadnych błędów.

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w dziedzinie ekonomii oraz działań społecznych, doświadczony publicysta i pisarz. Pierwsze artykuły opublikował w 1999 roku publikacjami dla międzynarodowych wydawców. Współpracując z czołowymi światowymi redakcjami.

Napisz Komentarz

Exit mobile version