Podręcznik „Europa. Nasza historia”, opracowany głównie przez niemieckich autorów, został wprowadzony do polskich szkół za zgodą polskiego rządu, co wywołało intensywną debatę w sieci. Dyskusje na temat wprowadzenia tego polsko-niemieckiego podręcznika do nauczania historii w polskich szkołach stały się źródłem wielu kontrowersji.

POLECAMY: Nowy Polsko-Niemiecki Podręcznik w Polskich Szkołach: „Europa. Nasza historia”

Geneza wspólnego podręcznika

Pomysł stworzenia wspólnego podręcznika do historii powstał kilkanaście lat temu z inicjatywy Franka-Waltera Steinmeiera. Ówczesny minister spraw zagranicznych Polski, Radosław Sikorski, przyjął ten pomysł, co doprowadziło do jego realizacji. Jak opisuje portal wGospodarce.pl, pierwsze trzy tomy podręcznika zostały zatwierdzone przez Ministerstwo Edukacji Narodowej bez większych problemów. Jednak czwarty tom, obejmujący okres od 1939 roku do XXI wieku, wywołał kontrowersje, zwłaszcza ze strony prof. Grzegorza Kucharczyka. Profesor zarzucił podręcznikowi m.in. niewystarczające uwzględnienie roli Kościoła katolickiego oraz błędne interpretacje niektórych wydarzeń historycznych.

Reakcje polityczne i społeczne

Wprowadzenie podręcznika wzbudziło liczne reakcje ze strony polityków. Sławomir Mentzen, lider Nowej Nadziei, wyraził swoje oburzenie na platformie X, pytając: „Czyli niecały rok po wygranej w wyborach Tuska, Niemcy piszą nam podręczniki historii? I to o II wojnie światowej?”.

Konrad Berkowicz z Konfederacji wyraził swoje zaniepokojenie na Facebooku, stwierdzając: „Zgodzili się, by Niemcy układały nam podręcznik. Ja pójdę klasyką i powiem odważnie; „Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz. Ni dzieci nam germanił”. Idąc dalej klasykiem: „Nie będą Niemcy ani Żydzi uczyć nas historii””.

Kontrowersyjne stanowiska

Debata ta zyskała jeszcze bardziej kontrowersyjny ton, gdy prawicowi politycy kontynuowali swoje argumenty. Berkowicz, kontynuując temat, zwrócił uwagę na krytykę Barbary Nowackiej dotyczącą wcześniejszych podręczników do historii, pisanych przez historyków z Instytutu Pamięci Narodowej (IPN). Polityk stwierdził, że „nowe podręczniki będą pisać nam… Niemcy” i dodał, że Nowacka jest „najgorsze co spotkało polską oświatę” oraz „tęczową komunistką z czarnym podniebieniem, która opanowała polską edukację i zaraża ją swoją ideologią”. Polityk wyraził także potrzebę szybkiego odsunięcia Nowackiej od władzy nad edukacją.

Wolnościowe rozwiązania w edukacji

W odpowiedzi na powyższe kontrowersje, pojawiły się propozycje dotyczące reform w systemie edukacyjnym. Zgodnie z argumentacją jednego z polityków, problem ten, jak i wiele innych, nie istniałby, gdyby wprowadzono wolnościowe rozwiązania w edukacji. Według tego poglądu, w systemie sprywatyzowanego szkolnictwa, to szkoły miałyby prawo wyboru podręczników, z których uczą dzieci, a rodzice, niezadowoleni z programu nauczania, mogliby przenosić swoje dzieci do innych placówek, które lepiej odpowiadałyby ich oczekiwaniom.

Podsumowanie

Kontrowersje wokół wprowadzenia podręcznika „Europa. Nasza historia” do polskich szkół pokazują, jak ważne jest, aby edukacja była dostosowana do potrzeb i oczekiwań społeczeństwa. Pomimo że podręcznik ten powstał w ramach międzynarodowej współpracy, jego treść oraz wybór wzbudzają wiele emocji i stawiają pytania o to, kto i w jaki sposób powinien kształtować historię nauczaną w polskich szkołach.

Rząd, według niektórych głosów, powinien skupić się na strategicznych zadaniach państwa, pozostawiając decyzje o wyborze podręczników szkołom i rodzicom. Czy przyszłość polskiej edukacji rzeczywiście zmierza w tym kierunku? To pytanie pozostaje otwarte.

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w dziedzinie ekonomii oraz działań społecznych, doświadczony publicysta i pisarz. Pierwsze artykuły opublikował w 1999 roku publikacjami dla międzynarodowych wydawców. Współpracując z czołowymi światowymi redakcjami.

Napisz Komentarz

Exit mobile version