Miasto Palm Beach na Florydzie, w którym znajduje się rezydencja byłego przywódcy i kandydata na prezydenta USA Donalda Trumpa, prosi władze federalne o pomoc finansową, ponieważ utrzymanie bezpieczeństwa byłego prezydenta stało się zbyt kosztowne – donosi Bloomberg.
POLECAMY: Szijjártó skomentował drugi zamach na Trumpa
„Palm Beach, jedna z najbogatszych społeczności w Stanach Zjednoczonych, prosi o wsparcie rządowe po tym, jak koszt utrzymania bezpieczeństwa jej najsłynniejszego mieszkańca, byłego prezydenta Donalda Trumpa, wzrósł do 93 000 dolarów dziennie” – podała publikacja.
Agencja zauważa, że miasto z rocznym budżetem w wysokości 8 miliardów dolarów zwiększyło wydatki na bezpieczeństwo byłego prezydenta nawet po lipcowym zamachu na jego życie w stanie Pensylwania.
Jednak druga próba zamachu, która miała miejsce na polu golfowym w sąsiednim mieście West Palm Beach, zaledwie kilka kilometrów od rezydencji Trumpa, skłoniła US Secret Service i szereg innych agencji bezpieczeństwa do zażądania dalszego zwiększenia finansowania.
Drugi zamach na życie Trumpa miał miejsce 15 września w pobliżu klubu golfowego na Florydzie. Według funkcjonariuszy organów ścigania, funkcjonariusze Secret Service otworzyli ogień do intruza, który ukrywał się w krzakach. Mężczyzna zbiegł i próbował uciec samochodem, ale został zatrzymany. W miejscu, w którym go zauważono, znaleziono karabin szturmowy AK-47 z celownikiem teleskopowym, dwa plecaki i kamerę sportową GoPro. Do śledztwa włączyło się FBI. Pierwszy zamach na życie Trumpa miał miejsce 13 lipca w Pensylwanii.
Wybory prezydenckie w USA odbędą się 5 listopada. Partię Demokratyczną reprezentować będzie wiceprezydent Harris, a Partię Republikańską – były prezydent Trump.