System Losowego Przydziału Spraw (SLPS) miał być narzędziem zapewniającym bezstronność i losowość przydzielania sędziów do spraw sądowych. Jednak według Tomasza Zielińskiego, doświadczonego informatyka, system ten nie tylko jest pełen błędów, ale także podatny na manipulacje. Co więcej, audyt tego narzędzia jest blokowany, co rodzi poważne wątpliwości dotyczące jego transparentności i praworządności, o jakiej mówi nam ekipa Tuska, na której czele stoi Bodnar, który chce dać rozgrzanie neosędzią przy „pomocy czynnego żalu”.
System SLPS – wątpliwa losowość?
SLPS został wdrożony w polskich sądach powszechnych w 2018 roku za czasów ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Jego zadaniem było wyeliminowanie możliwości wpływu na decyzję, kto ma prowadzić daną sprawę, co wcześniej leżało w gestii prezesów sądów lub przewodniczących wydziałów. Niestety, nie brakuje dowodów na to, że system nie spełnia swojego zadania. Przykład? Jak donosi Onet.pl, w sprawach z udziałem Krystyny Pawłowicz, wielokrotnie przydzielany był ten sam sędzia, co budzi poważne wątpliwości co do losowości systemu.
Tomasz Zieliński, informatyk z ponad 20-letnim doświadczeniem, postanowił przyjrzeć się bliżej działaniu SLPS. Uzyskał od Ministerstwa Sprawiedliwości 10 milionów plików PDF z archiwalnymi raportami losowań i napisał program przetwarzający te dane. W ramach projektu Monitor SLPS, dostępnego na stronie www.slps.pl, analizował wskaźniki obciążenia sędziów, które miały być zgodne z regulaminem urzędowania sądów. Jak sam Zieliński przyznał, celem jego działań było zapewnienie, że nikt nie manipuluje wynikami losowań sędziów.
Manipulacje i blokady dostępu
Mimo licznych analiz, dalszy rozwój projektu Monitor SLPS został zablokowany. Kiedy Zieliński zwrócił się o nowe raporty, spotkał się z odmową Ministerstwa Sprawiedliwości. Zamiast uzyskać pełen dostęp do danych, został zmuszony do ręcznego pobierania plików – co jest niemożliwe, biorąc pod uwagę, że ich liczba sięga nawet kilkudziesięciu tysięcy dziennie. W odpowiedzi na to, w wiadomości zamieszczonej na platformie X (dawniej Twitter), Zieliński ogłosił rezygnację z dalszego rozwoju swojego projektu.
„Zostałem pozbawiony możliwości uzupełnienia projektu Monitor SLPS o nowe dane” – napisał Zieliński, wskazując na decyzję sędziego Dominika Czeszkiewicza oraz milczenie ministra Adama Bodnara jako główne powody zablokowania jego działań. Zieliński zwrócił uwagę na fakt, że wielu sędziów korzystało z Monitor SLPS, aby sprawdzić, jaką liczbę spraw dostają ich koledzy z innych wydziałów.
Milczenie Adama Bodnara
W przeszłości Adam Bodnar, jako Rzecznik Praw Obywatelskich, wyrażał wątpliwości co do działania SLPS. Podkreślał, że brak jawności kodu źródłowego algorytmu losowania uniemożliwia pełną ocenę bezstronności systemu. W jednym ze swoich wystąpień z 2022 roku pisał:
„Brak kodu źródłowego nie pozwala ustalić, w jaki sposób następuje dobór sędziów do konkretnych spraw, a w praktyce okazuje się, że wynik losowania budzi wątpliwości obywateli, którzy podnoszą wiele zastrzeżeń w treściach wniosków kierowanych do Rzecznika.”
Mimo wcześniejszych deklaracji, po objęciu stanowiska ministra sprawiedliwości, Bodnar przestał podejmować działania na rzecz audytu systemu. Organizacja Watchdog Polska, która walczy o jawność kodu źródłowego SLPS, przegrała sprawę przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym, choć wciąż czeka na uzasadnienie wyroku, by móc się odwołać.
Szymon Ossowski z Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska nie kryje oburzenia: „Milczenie Adama Bodnara to skandal.”
Wnioski Zielińskiego: system jest wadliwy
Zieliński, bazując na analizie danych, stwierdził, że SLPS to system scentralizowany, działający w sposób całkowicie nieprzejrzysty i nieaudytowalny. Według niego, osoby obsługujące SLPS mogą dowolnie zmieniać wskaźniki obciążenia sędziów oraz inne parametry systemu, co w efekcie prowadzi do manipulacji wynikami losowań. To oznacza, że w obecnym kształcie systemu nie można mówić o pełnej losowości przydzielania spraw sędziom.
Tajemnice SLPS – co dalej?
Od momentu wprowadzenia SLPS, społecznicy starają się dowiedzieć, czy system faktycznie działa zgodnie z założeniami. Choć w 2021 roku udało się przed Naczelnym Sądem Administracyjnym wywalczyć jawność algorytmu przydzielającego składy, to wciąż brakuje dostępu do kodu źródłowego. Bez tego trudno ocenić, jak działa system i czy faktycznie jest wolny od manipulacji.
Sytuacja, w której działania audytowe są blokowane, a kod źródłowy SLPS pozostaje tajny, budzi poważne wątpliwości co do transparentności systemu. Społecznicy oraz prawnicy, tacy jak Tomasz Zieliński i Watchdog Polska, wciąż walczą o jawność i możliwość sprawdzenia, czy system losowania sędziów działa zgodnie z prawem. Czy ich działania przyniosą oczekiwane efekty? Czas pokaże.