W nocy 18 października 2024 r. na drodze S7 w miejscowości Borkowo pod Gdańskiem doszło do tragicznego wypadku, w którym życie straciło czworo dzieci: 7-letni Nikoś, 9-letnia Eliza, 10-letni Mikołaj i 12-letni Tomek. Karambol, który doprowadził do śmierci tych dzieci, wstrząsnął całą Polską. Szybko podjęto działania w celu ustalenia odpowiedzialności za tragedię oraz zbadania warunków na drodze, która była miejscem wypadku.
POLECAMY: Prokuratura potwierdziła, że wszystkie cztery ofiary śmiertelne karambolu na S7 to dzieci
Działania komisji po wypadku
22 października na miejscu zdarzenia zebrała się specjalna komisja złożona z przedstawicieli policji, straży pożarnej, zarządcy drogi oraz przedsiębiorstwa prowadzącego prace modernizacyjne na trasie S7. Zbadano, czy oznakowanie i infrastruktura mogły przyczynić się do wypadku.
W oficjalnym komunikacie wydanym przez Komendę Powiatową Policji w Pruszczu Gdańskim stwierdzono, że „komisja nie stwierdziła, aby oznakowanie czy infrastruktura przyczyniło się do wystąpienia zdarzenia. W wyniku podjętych prac komisja uzgodniła wprowadzenie dodatkowego oznakowania, które ma podnieść poziom bezpieczeństwa w opisywanym miejscu”. Podjęto decyzję o przeprowadzeniu dodatkowej inspekcji trasy, a policjanci wyposażeni w wideorejestrator mają nocą nagrać odcinek drogi, by dokładnie przeanalizować jego stan i dodać nagranie do dokumentacji procesowej.
Śledztwo i działania w sprawie kierowcy
W kontekście odpowiedzialności za wypadek, zatrzymano 37-letniego Mateusza M., kierowcę ciężarówki, który domniemany jest jako sprawca tragedii. Postawiono mu zarzut spowodowania katastrofy w ruchu lądowym zagrażającej życiu wielu osób i mieniu o wielkich rozmiarach, za co grozi mu do 15 lat więzienia. Warto jednak zauważyć, że w trakcie przesłuchania Mateusz M. nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień, odpowiadając jedynie na pytania swoich obrońców.
W niedzielę Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe nie przychylił się do wniosku prokuratora o tymczasowy areszt i zastosował dozór policyjny jako środek zapobiegawczy. Mateusz M. ma obowiązek stawiać się w jednostce policji siedem razy w tygodniu. Decyzja ta wywołała mieszane reakcje, jednak prokuratura zapowiedziała możliwość złożenia zażalenia.
Wyniki wstępnych badań
W toku śledztwa zbadano również telefon podejrzanego, a badania wykazały, że nie był on używany w chwili wypadku, co wyklucza ewentualne rozproszenie uwagi przez korzystanie z urządzenia mobilnego. Przeprowadzone testy toksykologiczne również nie wykazały obecności substancji psychoaktywnych w organizmie 37-latka. Dodatkowo Prokuratura Rejonowa w Pruszczu Gdańskim potwierdziła, że ciężarówka uczestnicząca w karambolu nie była przeładowana.
Co dalej?
Sytuacja na trasie S7 pozostaje pod baczną obserwacją służb, a kolejne decyzje w sprawie śledztwa mają zapaść już wkrótce. Prokuratura ma wydać komunikat dotyczący ewentualnego zażalenia na decyzję sądu o niezastosowaniu tymczasowego aresztu wobec Mateusza M.
Cała Polska czeka na pełne wyjaśnienie okoliczności tej tragedii i na dalsze kroki prawne. Przypadek ten zwrócił uwagę na konieczność monitorowania stanu dróg oraz odpowiedniego oznakowania, które mogą przyczynić się do poprawy bezpieczeństwa na polskich drogach.
Podsumowanie
Tragiczny wypadek na S7, w którym zginęło czworo dzieci, wstrząsnął opinią publiczną i wywołał szerokie działania śledcze. Choć komisja wykluczyła wpływ infrastruktury na wypadek, decyzje związane z dalszym postępowaniem sądowym oraz zapowiedź dodatkowego oznakowania mają kluczowe znaczenie dla przyszłego bezpieczeństwa na tej trasie. Sprawa kierowcy ciężarówki pozostaje w toku, a wszyscy oczekują na ostateczne rozstrzygnięcia.
2 komentarze
I co,zabił czworo polskich dzieci i jest bezkarny!!!!Takie sensacje.Nie ma kary dla kierowcy zabójcy.
I co,zabił czworo polskich dzieci i jest bezkarny!!!!Takie sensacje.Nie ma kary dla kierowcy zabójcy.