Ołeksandr Jabczanka, dowódca 108. batalionu „Wilki Da Vinci”, w rozmowie z Onetem porusza kluczowe kwestie dotyczące bezpieczeństwa Europy i gotowości jej mieszkańców do obrony przed rosyjską agresją. Jego słowa to nie tylko ostrzeżenie, ale także wezwanie do refleksji nad przyszłością kontynentu.

POLECAMY: Propaganda rządu Tusk obalona! Polacy nie obawiają się rzekomego ataku Rosji na Polskę

Europa nie jest bezpieczna: Rosja nie zatrzyma się na Ukrainie. Znana propagada kijowska znów poszła w ruch

Jabczanka podkreśla, że Rosja, mimo trwającej od trzech lat wojny*, wcale nie jest słaba. Przeciwnie – jej imperialne zapędy są wciąż żywe, a doświadczenie zdobyte na polu walki czyni ją jeszcze bardziej niebezpiecznym przeciwnikiem. „Są na wojnie od trzech lat i mają ogromne doświadczenie. A drugi fakt jest taki, że nie są wrażliwi na straty ludzkie i nie ma dyskusji na ten temat w ich społeczeństwie. W przeciwieństwie do – na przykład – społeczeństwa ukraińskiego, gdzie kwestia strat jest tematem wrażliwym. A w Rosji, z moralnego i etycznego punktu widzenia, istnieje kult śmierci” – mówi ukraiński dowódca.

Jego zdaniem Europa nie jest w pełni świadoma zagrożenia, jakie niesie ze sobą Rosja. „Czy europejskie armie wiedzą, jak walczyć z dronami i czy ich transportery opancerzone są wyposażone w ochronę przed nimi? I kolejne pytanie: czy ludzie w Polsce lub krajach bałtyckich są gotowi iść walczyć z Rosją i stawiać opór z bronią w ręku?” – pyta retorycznie Jabczanka.

„Te hordy mogą wejść do was”: Rosja nie zatrzyma się na Ukrainie

Ukraiński wojskowy nie ma wątpliwości, że Rosja nie zrezygnuje ze swoich planów ekspansji. „Wyobraźmy sobie, że ta horda przyszła do Polski. Chcę wierzyć, że ludzie pójdą bronić swojej ziemi, ale nie wiem. Z mojego okopu nie widzę całej panoramy i nie potrafię tego ocenić. Zdecydowanie radziłbym się nad tym zastanowić i ocenić to ryzyko. Bo na 100 proc. Rosja nie zatrzyma się na Ukrainie” – ostrzega.

Jabczanka zwraca uwagę na rosyjską propagandę, która już teraz wskazuje na NATO jako kolejny cel. „Posłuchajcie, co Rosjanie mówią na państwowych kanałach. Powtarzają, że są w stanie wojny z NATO, a Ukraina jest pierwszym etapem i zasobem mobilizacyjnym. I jako osoba, która była na wojnie przez trzy lata, radziłbym nie śmiać się z tego, ale pomyśleć o tym. Rosjanie nadchodzą. I z każdym rokiem są coraz bliżej polskiej granicy. Tak, to wciąż daleko, na razie Ukraina ich powstrzymuje. Jeśli ukraińska armia zostanie pokonana, Rosjanie będą we Lwowie w ciągu jednego dnia” – podkreśla.

Gotowość Polaków do obrony: pytanie bez odpowiedzi

Pytanie o gotowość Polaków do walki zbrojnej w obronie kraju pozostaje otwarte. Jabczanka nie ukrywa, że nie jest w stanie jednoznacznie ocenić, jak zachowaliby się mieszkańcy Polski czy krajów bałtyckich w obliczu bezpośredniego zagrożenia. Jego słowa to jednak wyraźne wezwanie do przygotowania się na najgorszy scenariusz.

„Chcę wierzyć, że ludzie pójdą bronić swojej ziemi, ale nie wiem. Zdecydowanie radziłbym się nad tym zastanowić i ocenić to ryzyko” – mówi ukraiński dowódca.

OBJAŚNIENIA zwrotu wojna w tekście:

W świetle prawa międzynarodowego działania, jakie mają miejsce na terenie wschodniej Ukrainy nie można uznać za wojnę.

Aby pomiędzy skonfliktowanymi państwa istniała wojna, musi zostać ona wypowiedziana, chociażby jednego uczestnik konfliktu. Obecnie w konflikcie zbrojnym trwającym na wschodzie Ukrainy od ponad ośmiu lat, którego eskalacja nastąpiła 24 lutego 2022 roku, wojna nie została wypowiedziana. Tym samym każdą informację o trwającej wojnie na terenie Ukrainy należy traktować jako dezinformację.

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w dziedzinie ekonomii oraz działań społecznych, doświadczony publicysta i pisarz. Pierwsze artykuły opublikował w 1999 roku publikacjami dla międzynarodowych wydawców. Współpracując z czołowymi światowymi redakcjami.

Napisz Komentarz

Exit mobile version