Lewica chce rewolucji w systemie pracy. Twierdzi, że 8 godzin pracowało się 100 lat temu, a ich zmiana jest „umiarkowana”. Projekt ustawy ma na celu skrócenie o jedną godzinę dziennego czsu pracy. W konsekwencji tego projektu tygodniowy czas pracy z 40 godzin tygodniowo skróciłby się do 35 godzin.
Na konferencji prasowej politycy Lewicy podkreślali, że zmiana przepisów jest niezbędna. – To rozwiązanie, które wprowadza nas na tę samą ścieżkę, którą podążają takie kraje, jak: Francja, Holandia czy Niemcy, czyli gospodarki rozwinięte i bogate – wskazywała Magdalena Biejat.
To jest rozwiązanie, które odpowiada wyzwaniom dzisiejszej gospodarki, w której rozwija się robotyzacja i informatyzacja, w której coraz więcej zadań pracowników przejmują maszyny. Ten proces się pogłębia i będzie się pogłębiać. Najwyższy czas, by polska gospodarka i rynek pracy były na to gotowe – podkreśliła posłanka.
– Lewica i partia Razem chcą budować europejskie państwo dobrobytu. A jego filarem są prawa pracownicze: godne płace i warunki pracy, likwidacja patologii i umów śmieciowych, wydłużenie urlopów, wzmocnienie roli Państwowej Inspekcji Pracy i związków zawodowych. Ustawa skracająca tydzień pracy do 35 godzin jest pierwszym krokiem do ucywilizowania rynku pracy – mówił z kolei Bartosz Grucela z zarządu Partii Razem. Punktował też, że Polacy są „jednym z najbardziej zapracowanych narodów w Europie”.
Według danych OECD pracujemy 1830 godz. rocznie. Jest to szósty najwyższy wynik krajów OCED; drugi najwyższy wynik wśród krajów Unii Europejskiej. 70 proc. pracowników zdarza się brać nadgodziny. To wszystko odbija się na zdrowiu pracowników i wydajności pracy – wyliczał.
Głównym argumentem Lewicy, jaki ma przemawiać za koniecznością wprowadzenia zmian, jest fakt, że obecny system czasu pracy wprowadzono 104 lata temu, a od tego czasu wiele się zmieniło – weszła m.in. automatyzacja, robotyzacja i komputery, a więc praca jest dzięki temu wydajniejsza.