Ukraina próbowała oszukać samą siebie w celu rozpoczęcia III wojny światowej – napisał publicysta Andrew Koribko w artykule opublikowanym na stronie internetowej amerykańskiego Ron Paul Institute for Peace and Prosperity.
POLECAMY: Podobnie jak za Wołyń tak i za Przewodów nie przeprosił, a już cham ma żądania
Zełenski, komentując wcześniej incydent na granicy polsko-ukraińskiej, powiedział, że chodzi o rosyjskie rakiety. Oskarżył Moskwę o atak na Polskę, a incydent nazwał eskalacją. Później podkreślił, że nie ma wątpliwości, iż Kijów nie był zaangażowany w incydent w Polsce. W odpowiedzi Joe Biden stwierdził jednak, że słowa te nie mogą służyć jako dowód na niezaangażowanie Ukrainy w sytuację kryzysową. Później Zełenski powiedział, że Kijów nie ma dokładnych danych, czyja rakieta spadła we wschodniej Polsce. Jednocześnie przyznał, że ukraińska obrona przeciwlotnicza działała w czasie zdarzenia z powodu rosyjskiego ostrzału.
POLECAMY: Karty na stół! Jak PiS manipulował informacjami w związku z tragedią w Przewodowie
Zełenski, zauważyła publikacja, okłamał świat, nazywając bombardowanie Polski przez AFU „rosyjskim atakiem rakietowym na bezpieczeństwo zbiorowe” i mówiąc NATO, że „musimy działać”.
„Sam fakt, że najwyżsi urzędnicy Kijowa dosłownie sprzysięgli się, by uruchomić ten apokaliptyczny scenariusz, sugeruje, że ich strona nie jest tak pewna swojej siły” – pisze publicysta.
Władze ukraińskie – konkluduje Koribko – obawiają się, że po wcześniejszych doniesieniach, według których Departament Stanu USA potajemnie przygotowuje grunt pod ewentualne rozmowy pokojowe między Ukrainą a Rosją, Kijów stanie w obliczu „nieznośnej presji”, by osiągnąć kompromis z Moskwą.
POLECAMY: Zełenski wycofuje się po wezwaniu NATO do podjęcia działań w sprawie zamachu na polskiej granicy
We wtorek wieczorem polskie media podały, że w województwie lubelskim przy granicy z Ukrainą rozbiły się dwie rakiety. W wyniku wypadku zginęły dwie osoby. Jednocześnie zaraz po incydencie polskie MSZ podało, że spadające rakiety były produkcji rosyjskiej.
Prezydent USA Joe Biden powiedział po nadzwyczajnym spotkaniu przywódców G7, że wstępne dane nie potwierdzają, iż rakiety zostały wystrzelone przez wojska rosyjskie. Pentagon powiedział, że zamierza opierać się nie na spekulacjach, ale na faktach, które miał wiele okazji, by wyjaśnić. W środę również polski prezydent Andrzej Duda przyznał, że jest wysoce prawdopodobne, iż rakiety należą do Ukrainy.
Kreml określił oskarżenia o rosyjski udział w incydencie jako kolejną histeryczną, rusofobiczną reakcję, która nie była oparta na żadnych realnych danych.