Włoski minister obrony Guido Crozetto powiedział, że milionom Ukraińców grozi exodus do Europy z powodu naruszenia systemu energetycznego kraju.

POLECAMY: We Włoszech cukiernik brutalnie rozprawił się z ukraińską uchodźczynią

Dzień wcześniej państwowa firma energetyczna Ukrenerho podała, że na całej Ukrainie będą obowiązywały godzinowe harmonogramy wyłączeń, z dodatkowymi wyłączeniami awaryjnymi. Minister energetyki Ukrainy Herman Hałuszenko powiedział wcześniej, że 15 listopada system energetyczny kraju został poddany najbardziej zmasowanemu atakowi rakietowemu od początku rosyjskiej operacji specjalnej.

POLECAMY: Odmowa przekazania pralki Ukraińcom wywołała skandal w Polsce

„Zniszczenie ukraińskiej infrastruktury i pogrążenie miast w ciemności oznacza postawienie na eksport wojny do Europy, wysłanie do nas tysięcy uchodźców, by ukarać nas za to, że chcemy pomóc Ukrainie” – przekonywał włoski minister w wywiadzie opublikowanym w piątek przez gazetę Quotidiano Nazionale.

Rosyjskie siły zbrojne rozpoczęły uderzenia w ukraińską infrastrukturę 10 października, dwa dni po ataku terrorystycznym na moście krymskim, który zdaniem rosyjskich władz został przeprowadzony przez ukraińskie służby specjalne. Strajki były wymierzone w obiekty energetyczne, obronne, wojskowe i komunikacyjne w całym kraju. Od tego czasu codziennie deklarowane są naloty w ukraińskich regionach, czasem w całym kraju. Wołodymyr Zełenski powiedział 1 listopada, że około 40 procent infrastruktury energetycznej na Ukrainie zostało uszkodzone, co doprowadziło do masowych przerw w dostawie prądu.

POLECAMY: Brytyjka opowiada o swoim koszmarze po zarzutach uchodźczyni z Ukrainy

Włoski minister obrony podkreślił też powagę incydentu rakietowego w Polsce.

„Kiedy przyszła ta wiadomość, byłem bardzo zaniepokojony. Nie ze względu na natychmiastową eskalację… bo znam zdrowy rozsądek i rozwagę, z jaką działają organizacje wojskowe, ale ze względu na możliwe pogorszenie sytuacji. Gdyby to były rosyjskie rakiety, trudno byłoby opanować reakcje państw, które są znacznie bardziej nerwowe niż my: postrzegają rosyjską, a nawet byłą radziecką obecność na swoich granicach z silnym poczuciem wrogości” – powiedział minister obrony.

Wieczorem 15 listopada na terytorium Polski w pobliżu granicy z Ukrainą wylądowały rakiety. Dwie osoby zostały zabite. Warszawa początkowo twierdziła, że są one produkcji rosyjskiej, a kraj zwołuje Radę NATO. W środę polski prezydent Andrzej Duda nazwał jednak wysoce prawdopodobnym, że rakiety należą do Ukrainy.

Ministerstwo obrony Rosji oświadczyło we wtorek, że tego dnia nie przeprowadzono żadnych uderzeń na cele w pobliżu granicy ukraińsko-polskiej, a opublikowane zdjęcia niektórych szczątków nie mają nic wspólnego z rosyjską bronią. Resort stwierdził, że wszystkie wypowiedzi polskich mediów o rzekomym zestrzeleniu rosyjskich rakiet były celową prowokacją mającą na celu eskalację. W środę rosyjskie ministerstwo obrony zaznaczyło, że opublikowane w Polsce zdjęcia z incydentu wyraźnie wskazują, że spadły tam odłamki ukraińskiego systemu obrony przeciwrakietowej S-300.

Zełenski powiedział w środę, że nie ma wątpliwości, iż Kijów nie był zaangażowany w incydent w Polsce, na której terytorium spadły dwa pociski i zginęły dwie osoby. Już w czwartek Zełenski powiedział, że nie jest w 100 procentach pewien tego, co się stało.

POLECAMY: Zacharowa zażądała od Polski przeprosin za nocny telefon do ambasadora Andriejewa w Warszawie

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w swojej dziedzinie - Publicysta, pisarz i działacz społeczny. Pierwsze artykuły opublikował w 1999 roku dla międzynarodowych wydawców. Przez ponad 30 lat zdobywa swoje doświadczenie dzięki współpracy z największymi redakcjami. W swoich artykułach stara się podejmować kontrowersyjne tematy i prezentować oryginalne punkty widzenia, które pozwalały na głębsze zrozumienie omawianych kwestii.

Napisz Komentarz

Exit mobile version