Eko-wariaci na czele z UE i hitlerówką von der Leyen starają się przekonać nas, że drogie elektryczne samochody są lekarstwem na globalne ocieplenie. Niestety ci psychole nie mówią już o tym, że produkcja samochodów elektrycznych generuje dwukrotnie większą emisję dwutlenku węgla niż produkcja samochodów z silnikami spalinowymi.

Badania wykazują, że emisja dwutlenku węgla powstającego podczas produkcji samochodów elektrycznych jest nawet dwukrotnie wyższa niż w przypadku pojazdów spalinowych. Główną przyczyną takiej różnicy jest produkcja akumulatorów litowo-jonowych, która jest bardzo energochłonna i ma szkodliwy wpływ na środowisko, co krytykują osoby, które są przeciwnikami działań proekologicznych.

Mimo że eko-aktywiści utrzymują, że długoterminowo pojazdy elektryczne są bardziej przyjazne dla środowiska, ponieważ nie emitują spalin podczas jazdy, istnieje wiele wymagań, które trzeba spełnić, aby to osiągnąć. Jednym z tych wymagań jest korzystanie z energii z 100% odnawialnych źródeł energii, ale nawet produkcja takiej energii nie jest całkowicie przyjazna dla środowiska. Dodatkowo, infrastruktura energetyczna nie jest w pełni przygotowana na obsługę takiego systemu, co w obecnym momencie sprawia, że jest to nierealne.

Lobbyści zazwyczaj ignorują jeszcze jedną ważną kwestię, która przemawia przeciwko pojazdom elektrycznym – ich baterie są mniej trwałe i po kilku latach użytkowania wymagają wymiany (co kosztuje dziesiątki tysięcy złotych), co oznacza ponowny proces produkcji i emisji dwutlenku węgla. Jeśli samochód jest rzadko używany, to wpływ na środowisko – biorąc pod uwagę moment od rozpoczęcia produkcji – jest znacznie większy niż w przypadku samochodów spalinowych.

Innym problemem związanym z pojazdami elektrycznymi jest fakt, że nawet niewielka kolizja może skończyć się decyzją o zezłomowaniu całego samochodu. Nawet niewielkie uszkodzenie podwozia lub obudowy baterii może wymusić wymianę całego akumulatora, co jest bardzo kosztowne (często więcej, niż płacą producenci na rynku wtórnym). W rezultacie naprawa samochodu staje się nieopłacalna, a ubezpieczyciel pokrywa koszt zakupu nowego pojazdu, który musi zostać wyprodukowany i emitować dwutlenek węgla. Często uszkodzone samochody trafiają na złomowisko, mimo że są stosunkowo nowe i mają niski przebieg.

Politycy podejmujący decyzje i wpływający na nasze życie, pod wpływem eko-lobby, wydają się być głusi na powyższe argumenty. Tworzą nierówne przepisy, nakładają horrendalne podatki na samochody benzynowe, próbując w ten sposób pośrednio zmusić nas do przesiadki na samochody elektryczne. A w przyszłości, od 2035 roku, chcą całkowicie zakazać sprzedaży samochodów benzynowych. Ci, których nie stać na samochód elektryczny, a takich osób będzie wiele, będą musieli polegać na transporcie publicznym, który również pozostawia wiele do życzenia.

A jak w praktyce wygląda jazda samochodem elektrycznym i o ile dłużej trwa pokonanie dłuższego dystansu? Sprawdził to niedawno Łukasz Kotkowski z chip.pl. Wnioski są niepokojące.

Więcej w tym temacie przeczytasz w naszym artykule pt.: Prawda o jeździe samochodem elektrycznym w Polsce

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w dziedzinie ekonomii oraz działań społecznych, doświadczony publicysta i pisarz. Pierwsze artykuły opublikował w 1999 roku publikacjami dla międzynarodowych wydawców. Współpracując z czołowymi światowymi redakcjami.

Jeden komentarz

Napisz Komentarz

Exit mobile version