Wiele wskazuje na to, że w urzędach pracy, które podlegają nieudolnej prowincjonalnej Marlenie Maląg, szykuje się potężna afera.
POLECAMY: Kaczyńskiemu pali się grunt pod nogami. Realność oglądania świata za krat coraz większa
Jeden z internautów opowiedział, że podczas swojej wizyty w urzędzie pracy poproszono go o wypełnienie ankiety, w której znalazły się pytania dotyczące jego aktywności w internecie, na przykład czy angażuje się w blogi, oraz czy potrafi prowadzić wiele profili internetowych jednocześnie.
POLECAMY: PiS bez hamulców. Kampania wyborcza wygłoszona przez Maląg z kościelnej ambony
– Byłem dzisiaj w urzędzie pracy i kazali mi wypełnić ankietę, były tam pytania typu “czy udzielasz się w internecie np. na blogach” oraz “czy potrafisz prowadzić wiele profilów internetowych jednocześnie”. Chodzę tam od kilku lat i pierwszy raz dostałem taką ankietę, może pisiory potajemnie werbują internetowych trolli przed wyborami – pyta jeden z internautów.
Pytanie jest zasadne – jeśli w urzędzie pracy werbowane są trolle dla PiS, może oznaczać to, że popełniono poważne przestępstwo – a wszystko to dla utrzymania władzy.
Czy pisowska nieudolna władza reżimowa przy pomocy kontrolowanych przez siebie przestarzałych urzędów pracy prowadzi cichą „rekrutację” pracowników do tworzonej przez siebie farmy trolli? Na chwilę obecną nie można tego potwierdzić. Jednak patrząc na sytuację na arenie politycznej i spektakularnej porażce PiS w zbliżających się wyborach taki wariant, jest jak najbardziej realny.
Jeśli sprawa ta ujrzy światło dzienne Marlena Maląg będzie miała się z czego tłumaczyć przed przyszłą komisją ds. afer PiS w polskim parlamencie.
