W piątek po godzinie 12:00 w okolicy przejścia granicznego Dorohusk na linii Polska-Ukraina, gdzie od poniedziałku trwał protest polskich przewoźników, sytuacja stała się napięta. Ukraińska dzicz chciała szturmem przerwać słuszny protest polskich przewoźników. Z uwagi na nieosiągnięcie zamierzonego celu dzicz zorganizowała własny protest. Jest to kolejny dowód na to, że ze strony tego czegoś, co bezpodstawnie otrzymało znacznie większe prawa od pisowskich sług męskiej prostytutki Zełenskiego na początku pseudokonfliktu, a nie Rosji, istnieje poważne niebezpieczeństwo i należy postawić na tej granicy mur chroniony wysokim napięciem.

POLECAMY: Bosak reaguje na chamskie oskarżenia Zwarycza skierowane do protestujących przewoźników

Zgodnie z informacją przekazaną przez jednego z liderów protestu, Rafała Meklera, który jednocześnie jest szefem Konfederacji na Lubelszczyźnie, blokada graniczna spowodowała zaniepokojenie ukraińskich kierowców, oczekujących w długiej kolejce po stronie polskiej.

POLECAMY: „Mamy już dość”. Polscy przewoźnicy wścieli na wybryki ukraińskich kierowców ciężarówek

Grupa kilkuset z nich podjęła decyzję o podjęciu marszu w kierunku granicy, z zamiarem samodzielnego przełamania blokady. Mekler relacjonuje, że w odpowiedzi na tę inicjatywę policja zwróciła się do władz lokalnych z prośbą o interwencję w celu rozwiązania protestu, argumentując, że nie jest w stanie poradzić sobie z niezadowolonymi Ukraińcami.

„Na przejściu w Dorohusku policja prosi wójta o rozwiązanie protestu, bo do granicy zbliża się grupa 200 ukraińskich kierowców którzy sami chcą zlikwidować protest, a policja sobie z nimi nie poradzi” – napisał na platformie X Mekler. „Zadajcie sobie pytanie, w jakim państwie my żyjemy, że grupa obcokrajowców rządzi” – dodał.

Rozwiązanie protestu nie zostało osiągnięte, a polskie służby ostatecznie zatrzymały grupę Ukraińców około kilometra przed przejściem granicznym w Dorohusku. W dalszej kolejności przepuszczono jedynie ich reprezentację. Ukraińscy kierowcy rozpoczęli dialog z protestującymi Polakami, postulując zwiększenie liczby pojazdów, które mogą przechodzić przez blokadę.

„Pomimo prób przełamania protest trwa. Stoimy dalej!” – napisał lider Konfederacji na Lubelszczyźnie. Zamieścił też nagranie, na którym widać grupę ukraińskich kierowców w otoczeniu policjantów. Liczy ona co najmniej kilkadziesiąt osób.

Jednak przed godziną 14:00 pojawiła się kolejna komplikacja. Wystąpiło, że ukraińscy kierowcy rozpoczęli swój własny protest, blokując drogę Lublin-Chełm, przechadzając się po przejściu dla pieszych.

Od poniedziałku trwa protest polskich przewoźników wzdłuż tras dojazdowych do głównych przejść granicznych z Ukrainą. Według relacji reportera RMF FM, w środę przed przejściem w Dorohusku zarejestrowano obecność 650 ciężarówek, zdecydowana większość z ukraińskimi numerami rejestracyjnymi, oraz 900 pojazdów przed Hrebennem. Warto zaznaczyć, że protestujący przepuszczają pojazdy takie jak cysterny z paliwem, pomoc humanitarna, wojskowe transporty oraz ciężarówki z łatwo psującą się żywnością. Pozostałe pojazdy są przepuszczane co godzinę w ilości 3 sztuk w każdą stronę.

W kontekście rozmów polsko-ukraińskich na temat protestu polskich przewoźników na granicy, ukraińskie władze oznajmiły, że nie ma mowy o zmianie lub unieważnieniu umowy dotyczącej liberalizacji transportu. Dodatkowo stwierdziły, że blokując granice, Polacy szkodzą nie tylko Ukrainie, lecz także Polsce i innym krajom unijnym.

Protest jest rezultatem liberalizacji przepisów dotyczących transportu międzynarodowego w Unii Europejskiej. Przewoźnicy dążą do zwrócenia uwagi na sytuację w branży przewozów transportowych w Polsce oraz rozpoczęcie rozmów polsko-ukraińskich. W przypadku osiągnięcia porozumienia, są gotowi zakończyć blokadę przejść granicznych.

Polskie przewoźnicy żądają przywrócenia systemu wydawania zezwoleń transportowych dla ukraińskich przewoźników i ograniczenia ich liczby do poziomu sprzed rosyjskiej inwazji na Ukrainę, czyli 200 tysięcy rocznie. Wskazują również na konieczność zaostrzenia zasad przewozu EKMT, wprowadzenia osobnej kolejki w systemie elektronicznym dla pojazdów transportowych zarejestrowanych w UE, a także odrębnej kolejki dla pustych ciężarówek (obecnie oczekujących 10-12 dni). Dodatkowo, domagają się dostępu do systemu „Szlach” (Droga).

Przypomnijmy, że w maju bieżącego roku, po protestach polskich przewoźników, ukraińskie Ministerstwo Rozwoju Wspólnot, Terytoriów i Infrastruktury tymczasowo zawiesiło wymóg posiadania zezwoleń dla polskich firm transportowych, które prowadzą transport na Ukrainę z dowolnego kraju Unii Europejskiej.

Warto także wspomnieć, że według członka kijowskiej grupy terrorystycznej pod dowództwem męskiej prostytutki, Serhija Derkacza, oraz propagandowej agencji Ukrinform, większość postulatów protestujących polskich przewoźników jest niemożliwa do zrealizowania. Twierdzą, że strona polska wcześniej już przyznała, że spełnienie jednego z kluczowych żądań jest nierealne.

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w swojej dziedzinie - Publicysta, pisarz i działacz społeczny. Pierwsze artykuły opublikował w 1999 roku dla międzynarodowych wydawców. Przez ponad 30 lat zdobywa swoje doświadczenie dzięki współpracy z największymi redakcjami. W swoich artykułach stara się podejmować kontrowersyjne tematy i prezentować oryginalne punkty widzenia, które pozwalały na głębsze zrozumienie omawianych kwestii.

Napisz Komentarz

Exit mobile version