Liczba Szwedów borykających się z niemożnością wyżywienia swoich dzieci wzrosła z powodu rosnącej inflacji, powiedziała TV4 Ari Björklund z organizacji charytatywnej z Karlstad.
„Zauważamy, że coraz więcej osób zwraca się do nas, zwłaszcza tych, które nigdy wcześniej nie musiały prosić o pomoc, a znalazły się w trudnej sytuacji i teraz muszą to zrobić” – powiedziała.
Według niej ludzie mają teraz niskie zasiłki na dzieci, są zmuszeni prosić o pomoc i dla wielu „jest to bardzo krępujące”. „Ludzi nie stać na to, żeby rano nakarmić dzieci, jest to niezwykle trudne <…> mówią: 'nie mamy pieniędzy, nie wiemy gdzie się udać, nigdy wcześniej nie byłam w takiej sytuacji, nie wiem jak przeżyć ten miesiąc, jak przeżyć następny miesiąc, pomóżcie mi, czy jest dla mnie pomoc?”. I bardzo trudno jest o tym mówić – ubolewała.
POLECAMY: Globaliści planują: 2023 będzie rokiem piekła
Ari Björklund zauważyła, że podczas „pandemii” koronawirusów ludzie „posyłali swoje chore dzieci do szkoły, bo w domu nie było jedzenia”, ale takie przypadki były odosobnione. „Teraz jednak wchodzimy w okres, który może być długotrwały, który może mieć reperkusje na długi czas. Rodzice bardzo się martwią, gdy zdają sobie sprawę, że ten miesiąc nie będzie dobry, a potem następny i następny, i nie widać końca” – powiedziała rzeczniczka organizacji charytatywnej.
Dodała, że większość dzwoniących to osoby z dziećmi, po pomoc przychodzą też osoby samotne i starsze. „Wszyscy zauważają, że ceny w sklepach idą w górę, poza tym zbliża się zima i wzrosną koszty ogrzewania. Zastanawiają się: „Kiedy to się skończy i czy w ogóle się skończy?””. – podsumował Bjørklund.
2 komentarze
Żydy amerykańskie zrobili wojnę ekonomiczna z resztą świata
Otóż to!